Dziś porównanie do Hitlera raczej zamyka, niż otwiera dyskusję. I na tym koncentrowali się krytycy papieża zarzucający mu, że posługuje się lewicową retoryką. Niemniej nie sposób nie przyznać, że papież dotknął bardzo poważnego zjawiska, na które nie powinno się przymykać oka tylko dlatego, że komuś nie podoba się używanie argumentu ad Hitlerum.
Diagnoza dotycząca kultury nienawiści wydaje się bowiem niezwykle trafna, szczególnie w dzisiejszej polityce. Dziś mówienie o podziałach, bańkach itp. stało się zupełnym banałem. Ale przecież nie byłoby tak silnej polaryzacji, bez bardzo mocnych uczuć negatywnych. Najprostszym napędem podziału jest bowiem nienawiść.