Plus Minus: Nazwisko Janusz Lewandowski to dla niektórych symbol kontrowersyjnej prywatyzacji lat 90. Jak się żyje z takim odium?
Niełatwo. Szczególnie odczuła to moja rodzina. Więc nie dziękuję za przywołanie tego odium. Miałem szczęście lub nieszczęście być tam, gdzie coś się działo. Byłem przy narodzinach Solidarności, przy pierwszych reformach ustrojowych i przy debiucie Polski w Unii Europejskiej. Zawsze trudne role. Nie ma szans, żeby robić karierę polityczną na prywatyzacji. Niektórzy prywatyzatorzy w Ameryce Łacińskiej ginęli bez wieści. Pierwszy prywatyzator w Niemczech został zastrzelony. Zatem ja, przy wszystkich przygodach, zostałem przez moich rodaków potraktowany w sposób chrześcijański.
U nas nikt nie strzelał do ministrów prywatyzacji, za to niejeden z nich miał proces za prywatyzację. Pan też. Dlaczego?
Prywatyzacja po komunizmie to było zderzenie czołowe nawyków wyniesionych z PRL-u – mentalności „czy się stoi, czy się leży...
Wybierz najkorzystniejszą ofertę i zyskaj dostęp do najważniejszych tekstów rp.pl z sekcji: Wydarzenia, Ekonomia, Prawo, Plus Minus; w tym ekskluzywnych tekstów publikowanych wyłącznie na rp.pl.
Dostęp do treści rp.pl - pakiet podstawowy nie zawiera wydania elektronicznego „Rzeczpospolitej”, archiwum tekstów, treści pochodzących z tygodników prawnych, aplikacji mobilnej i dodatków dla prenumeratorów.