Robert Mazurek: Polskie wina z północy czyli krzyżak do tańca

No i doczekali się państwo! Swoją drogą jeszcze kilka lat temu, zanim podjęło się temat polskich win, trzeba było upewnić rozmówcę, że nie chodzi o wina z jabłek, a teraz czytelnicy sami się domagają, by o nich pisać.

Publikacja: 12.04.2019 17:00

Bianca 2018/49 zł, Rondo 2018/49 zł, Regent Rose 2018/49 zł, Solaris 2018/49 zł

Bianca 2018/49 zł, Rondo 2018/49 zł, Regent Rose 2018/49 zł, Solaris 2018/49 zł

Foto: Rzeczpospolita

Przygodę zaczniemy od tych znad Wisły, i to znad Dolnej Wisły, a więc nie Sandomierz czy Kazimierz, a Bydgoszcz i Świecie. Że zbyt daleko na północ? A bzdura, już Krzyżacy w XIII wieku robili tam wino do celów liturgicznych, a szło im całkiem dobrze, skoro komturowie z Windawy (dziś Ventspils na Łotwie) zamawiali beczułki toruńskiego wina. A więc można, nic dziwnego, że w XXI wieku do tych tradycji odwołali się zapaleńcy.

Kontynuuj czytanie tego artykułu w ramach subskrypcji rp.pl

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
Bogaci Żydzi do wymiany
Plus Minus
Robert Kwiatkowski: Lewica zdradziła wyborców i członków partii
Plus Minus
Jan Maciejewski: Moje pierwsze ludobójstwo
Plus Minus
Ona i on. Inne geografie. Inne historie
Plus Minus
Irena Lasota: Po wyborach