Wyobraźmy sobie te jasne, ciemne lub kędzierzawe główki, które podczas przerwy na dziedzińcu zawierają znajomości, przedstawiając się jako „potomkowie niewolników, ludów kolonialnych, handlarzy żywym towarem, wieśniaków, bandytów, żebraków"! Dlaczego mielibyśmy wymagać od małego chłopca czy małej dziewczynki, by żyli zbrodniami, które trzy wieki temu być może popełnili pozostający w mroku dziejów nieznajomi z Nantes, Bordeaux, La Rochelle, skoro oni sami reagują alergicznie na wszelkie formy podporządkowania? Mówiąc krótko, w czasach, gdy Europa zakopała swe wielowiekowe spory i pojednała odwiecznych wrogów, tylko handel niewolnikami i imperializm pozostałyby poza historią – nie wolno by spoglądać na nie z dystansem, ale należałoby je karmić gniewem i namiętnościami, powtarzać jak mantrę słowa Faulknera: „Przeszłość nigdy nie umiera. Właściwie to nawet nie jest przeszłością".