Na światowym rynku muzycznym jeszcze do niedawna obowiązywały dwie żelazne zasady. Po pierwsze: w Ameryce rządzą wyłącznie anglosascy artyści. Po drugie: po eksplozji techno i rapu historia muzyki pop się skończyła, a już na pewno przez długi czas nie powstanie żaden nowy gatunek, którego reprezentanci trafią na szczyt listy przebojów magazynu „Billboard".
Tymczasem historia muzyki pop nie tylko się nie zakończyła, ale jeszcze raz urwała się z łańcucha. Jesteśmy świadkami wejścia na amerykański rynek gwiazd koreańskiego popu. Najbardziej znany jego przedstawiciel, grupa BTS, sprzedał w zeszłym roku na całym świecie aż 4,2 mln albumów. Lepszy wynik osiągnęła tylko Amerykanka Billie Eilish, która na niedawnej oscarowej gali śpiewała „Yesterday". K-pop podbił amerykańską muzyczną twierdzę, a jego wykonawcy przyciągają na koncerty po 40 tysięcy fanów.