Jako ludzie słabo obeznani z jurystyką przestaliśmy rozumieć, o co chodzi w sporze między rządem i Sądem Najwyższym. Ale wciąż wierzymy w sprawiedliwość na Sądzie Ostatecznym.
Jedno jest pewne, w Polsce jak człowiek nie musi, to się sądzić nie powinien. Bo może zostać z wyrokiem jak Himilsbach z angielskim. Jedni sędziowie są legalni, inni nielegalni, a my z tego towarzystwa najbardziej lubimy legalne blondynki. Ale mogą być i brunetki.
Bardzo nam się też podobał kompromis zaproponowany w tej sprawie przez naszego prokuratora generalnego. Miał on polegać na tym, że o wszystkim będzie decydował minister sprawiedliwości. Jesteśmy przekonani, że panowie jakoś się dogadają. Zwłaszcza że obaj noszą to same imię i nazwisko.
A może by tak sądy oddać w zarządzanie Polskiej Fundacji Narodowej? Oni przecież od sądów zaczynali. A czego się tkną, to sukces. Ot, ostatnio opublikowali na swoich stronach czat Hitler–Stalin. Bardzo śmieszny. Aż szkoda, że zniknął. Jakby co, to oni wymyślili, żeby pakt podpisali Ribbentrop z Mołotowem przy koktajlu. Iście wybuchowa mieszanka!