Współtworzona przez Platformę Obywatelską Koalicja Obywatelska otrzymała w niedawnych wyborach do Sejmu o 3 miliony głosów mniej niż KW PiS. Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna w okręgu numer 3 (Wrocław) uzyskał 66,8 tys. głosów, liderka wrocławskiej listy PiS Mirosława Stachowiak-Różecka - 91,2 tys. Czy wobec takich wyników szef Platformy powinien ustąpić ze stanowiska? Zdaniem pytanego o to w RMF FM Sławomira Neumanna, byłego szefa klubu PO-KO - nie.
- Wszystko ma swój czas. Zgodnie ze statutem, Grzegorzowi Schetynie mija kadencja w styczniu. Nie widzę najmniejszego powodu, żebyśmy dzisiaj wpadali w przyspieszone wybory o miesiąc. Nie ma to najmniejszego sensu - oświadczył Neumann. - W styczniu będziemy dyskutować o wyborach wewnętrznych w Platformie - dodał.
Pytany o deklarację Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, że wybory na szefa PO mogłyby się odbyć jeszcze w tym roku, Neumann stwierdził, że "tę sprawę żeśmy zamknęli, wyjaśnili sobie na zarządzie krajowym".
- My mamy dzisiaj znaczenie ważniejszą rzecz do zrobienia. Nie mamy prawa zajmować się sobą przez najbliższe dwa miesiące - mówił. Według niego, PO ma obowiązek dopilnować, żeby 12 listopada, na pierwszym posiedzeniu nowego Senatu, w którym opozycja ma większość, wybrany na marszałka został kandydat opozycji.
Sławomir Neumann zrezygnował z funkcji przewodniczącego klubu PO-KO przed wyborami, po tym, jak TVP Info opublikowała zarejestrowane pod koniec 2017 r. nagrania ze spotkania działaczy PO z Tczewa z Neumannem. Na taśmach Sławomir Neumann mówił, że "rzyga Tczewem", bo "tam są same poj...". Ocenił, że na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza są "twarde rzeczy", a na wybory idą ludzie, "którzy g... się interesują", więc zarzuty dla związanych z opozycją samorządowców "nie mają żadnego znaczenia", tym bardziej, że "nasz elektorat, ten antypisowski, uzna, że to jest k... atak PiS-u".