Nie ma na razie szczegółów dotyczących tzw. testu przedsiębiorcy. Wiadomo tylko, że miałby pokazać, kto jest prawdziwym przedsiębiorcą, a kto nie. Nie byłby nim ten, kto wystawia jedną fakturę dla jednej firmy, a do tego korzysta z 19-proc. stawki liniowej PIT.

Czytaj także: Jeden partner w biznesie to nie zawsze praca na etacie

Przypomnę zatem: ilość wystawianych faktur nie przesądza o tym, czy ktoś działalność prowadzi. Wystarczy zajrzeć do przepisów. Mówią one m.in., że istotą działalności jest ponoszenie ryzyka gospodarczego, swoboda w wyborze miejsca świadczenia usług itp. Nie wspominają nic o ilości wystawianych faktur. Przypomnę również, że stawka liniowa PIT owszem, wynosi 19 proc., ale w zamian za rezygnację ze wspólnego rozliczenia z małżonkiem i z możliwości korzystania z ulg. Wprowadzono ją w 2004 r. po to, by ograniczyć szarą strefę. Ilość korzystających z niej pokazuje, że się to udało.

Resort twierdzi, że w teście chodzi o ucywilizowanie rynku pracy, a efekty fiskalne będą jedynie uboczne. Cywilizowanie to pojemny koncept, do tego stary i wyświechtany. Jak nic, na myśl przychodzą hiszpańscy konkwistadorzy, którzy do Ameryki Południowej płynęli z misją cywilizowania tubylców, a efektem ubocznym były galeony złota zasilające skarbiec korony.