Nowy pragmatyzm kontra nowy nacjonalizm

Coraz większe poparcie ma ideologia nowego nacjonalizmu: różne narodowe warianty hasła „America first” – pisze twórca Akademii Leona Koźmińskiego.

Publikacja: 01.02.2017 20:09

Andrzej K. Koźmiński

Andrzej K. Koźmiński

Foto: Rzeczpospolita/Robert Gardziński

W ostatnich latach prof. Grzegorz W. Kołodko proponuje w swoich licznych publikacjach naukowych i popularnych nowe podejście do nauki ekonomii i polityki gospodarczej określane mianem nowego pragmatyzmu. Na płaszczyźnie intelektualnej trudno mu wiele zarzucić, jednak w zetknięciu z coraz bardziej powszechną i zyskującą poparcie ideologią nowego nacjonalizmu profesor Kołodko przegrywa. Na razie.

Najogólniej rzecz ujmując, Kołodko proponuje swoisty eklektyzm, czyli odejście od dominujących paradygmatów i ideologicznych afiliacji na rzecz elastyczności, czyli stosowania różnych zasad i różnych polityk w różnych warunkach. To podejście osadzone jest w interdyscyplinarnych badaniach naukowych uwzględniających społeczny, polityczny i ekologiczny kontekst gospodarowania i wymóg zrównoważonego rozwoju.

Nowy pragmatyzm uznaje globalizację za zjawisko pozytywne i nieuniknione. Stąd zasadniczym problemem staje się skuteczna koordynacja polityk i strategii rozwojowych na szczeblu narodowym i globalnym oraz przebudowa struktury instytucjonalnej gospodarki światowej. Integracja europejska i rozbudowa strefy euro mieszczą się w tym postulacie.

Interes „zwykłych ludzi"

Coraz większe polityczne poparcie ma natomiast ideologia określana mianem nowego nacjonalizmu. Chodzi o różne narodowe warianty hasła „America first", których celem jest „uwolnienie" narodów z więzów ponadnarodowych porozumień, umów i regulacji. Jej efektem są zwycięstwa obecnego prezydenta USA czy Brexitu.

Napędza ona zarówno prawicowe, jak i lewicowe populistyczne kampanie Frontu Narodowego we Francji, Alternatywy dla Niemiec, Ruchu Pięciu Gwiazd we Włoszech czy holenderskich nacjonalistów, greckiej Syrizy lub hiszpańskiego Podemos. Są one oparte na przesłankach emocjonalnych i nie wymagają ustosunkowywania się do racjonalnych, naukowych argumentów. Odrzucają je a priori jako produkty korupcji czy złej woli elit broniących swoich interesów wbrew interesom „zwykłych ludzi".

Nowy nacjonalizm opiera się na emocjonalnej obronie dwóch zagrożonych wartości: narodowej odrębności i suwerenności oraz tradycyjnego wzorca ludowego dobrobytu ukształtowanego w najbogatszych krajach Zachodu w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Stąd brak debaty. W epoce postprawdy z racjonalnymi opiniami się nie dyskutuje, tylko się je zwalcza za pomocą najbardziej fantastycznych argumentów.

Co proponują nowi nacjonaliści? Protekcjonizm i etatyzm, odbudowę tradycyjnych przemysłów, odgradzanie się od świata zewnętrznego, zahamowanie importu i imigracji. W wersji europejskiej propozycje te obejmują także rozbudowę systemu świadczeń socjalnych finansowanych przez rządy.

Propozycje te mają zrealizować przeżywające renesans państwa narodowe w ponownie podzielonym świecie, w którym interesy narodowe realizowane są jedne wbrew „drugim" i kosztem „drugich". Jest to całkowity odwrót od takich dominujących do niedawna w świecie projektów jak regionalna integracja gospodarcza i częściowo polityczna (UE czy NAFTA), wspólne obszary walutowe (strefa euro), porozumienia o wolnym handlu.

Dobrobyt na świecie

Nowy pragmatyzm i nowy nacjonalizm pozostają w całkowitej opozycji. Nowy pragmatyzm akceptuje globalizację jako nieuniknioną konsekwencję dotychczasowego rozwoju technologii, społeczeństw i gospodarek i na tej podstawie proponuje wiele rozwiązań i polityk zmierzających do osłabiania jej negatywnych następstw.

Chodzi o postulat rozwoju zrównoważonego ekologicznie, społecznie i ekonomicznie, opartego na zdrowym międzynarodowym i międzynarodowo kontrolowanym systemie finansowym. Istotnym elementem jest zmniejszanie nierówności ekonomicznych i społecznych i otwarcie jak najliczniejszym grupom społecznym możliwości pomnażania swego osobistego kapitału intelektualnego oraz korzystania z jego owoców dzięki globalnej mobilności. Podstawą musi więc być swobodny przepływ dóbr, usług, kapitału i ludzi w skali globalnej.

Nowy pragmatyzm wyciąga wnioski z niezaprzeczalnego postępu dobrobytu na świecie, który dokonał się w ostatnich dziesięcioleciach dzięki globalizacji. Zmierza do intensyfikacji tych pozytywnych zjawisk i stopniowego eliminowania najszerzej pojmowanych nierówności.

Na gruncie nowego pragmatyzmu można stosunkowo łatwo wykazać, że zastosowanie zasad nowego nacjonalizmu będzie miało negatywne skutki ekonomiczne w stosujących je krajach i w skali międzynarodowej. Protekcjonizm i zatrzymywanie produkcji przemysłowej wewnątrz kraju nie doprowadzi do renesansu tradycyjnych robotniczych miejsc pracy i wzrostu zatrudnienia, ponieważ na przeszkodzie staną technologia i wysokie koszty pracy w krajach bogatych.

Pod parasolem ceł ochronnych ustanie presja na obniżkę kosztów i postęp technologiczny. Poszarpanie globalnych łańcuchów kooperacji i zaopatrzenia doprowadzi do skokowego wzrostu kosztów i uruchomienia presji inflacyjnej, nad którą trudno będzie zapanować. Lawinowo narastające wydatki publiczne (na świadczenia socjalne i zbrojenia) uruchomią spiralę zadłużenia państw i mogą doprowadzić do kryzysów, których nie da się konstruktywnie zakończyć w skali jednego kraju.

Etatyzacja gospodarek doprowadzi do powstania znanych z okresu realnego socjalizmu grup interesów, forsujących swoje cele kosztem interesu ogólnospołecznego. W myśl zasady „miłe złego początki" po wstępnym okresie emocjonalnej fascynacji i obfitszych świadczeń socjalnych przysłowiowy Kowalski zacznie ponosić zwiększone koszty ekonomiczne nowego nacjonalizmu.

Walka klas?

Krytyka nowego nacjonalizmu wydaje się naukowo przekonująca i trudna do zakwestionowania. Problem w tym, że jego zwolennicy bynajmniej jej nie kwestionują, jedynie ignorują, ponieważ prowadzą swoją narrację na zupełnie innej, emocjonalno-politycznej płaszczyźnie, sięgając do argumentów z arsenału postprawdy. Efektem jest potężne i rosnące poparcie społeczne. Warto zastanowić się nad przyczynami tego poparcia.

Odwołam się do klasycznej teorii stratyfikacji społecznej, która wyróżnia klasę wyższą, średnią i niższą. A w ramach każdej z nich trzy warstwy: średnią, wyższą i niższą. Nowy nacjonalizm to ideologia klasy średniej, a zwłaszcza średniej niższej i średniej średniej. Podłożem jest strach, i to niepozbawiony podstaw.

W latach 60. i 70. setki milionów pracowników najemnych wykonujących rutynowe prace wymagające średnich kwalifikacji, wykwalifikowanych robotników, urzędników, administratorów, drobnych przedsiębiorców osiągnęły w zamożnych krajach Zachodu godny pozazdroszczenia poziom materialnego dobrobytu i bezpieczeństwa socjalnego. Jednak w ciągu ostatnich dwóch dziesięcioleci materialna i społeczna pozycja klasy średniej ulegała erozji, a kryzys, który symbolicznie rozpoczął się upadkiem banku Lehman Brothers w USA i „katastrofą grecką" w Europie, przyspieszył proces degradacji.

Nie jest tajemnicą, że u podstaw tego procesu leżą technologia i globalizacja. Technologia umożliwia zastępowanie większości rutynowych i powtarzalnych czynności, z których utrzymuje się większość klasy średniej, przez coraz bardziej wyrafinowane i inteligentne systemy oraz stwarza możliwości globalnej koordynacji działalności. Rosnąca część tortu staje się więc udziałem stosunkowo nielicznej grupy najwyżej kwalifikowanych pracowników zaliczanych do klasy wyższej lub wyższej średniej.

Potteryzacja czy globalizacja

Globalizacja demoluje przytulny świat klasy średniej na trzy sposoby. Po pierwsze, wykonywanie prostych czynności przez drogich pracowników w bogatych krajach jest niemożliwe ze względu na koszty. Stąd ucieczka przemysłu do krajów o tańszej sile roboczej, względnie automatyzacja i robotyzacja, jeśli powrót jest wymuszony przez rządy. Po drugie, masowe migracje z krajów biednych zmieniają tkankę społeczną bogatego Zachodu. Po trzecie, koncentracja kapitału i finansjalizacja napędzają kolosalne zyski międzynarodowym korporacjom.

Nowy pragmatyzm, który proponuje model zrównoważonego rozwoju, umożliwia stopniowe usuwanie tych zagrożeń bez rezygnacji z korzyści globalizacji. Ale to mało efektowna, naukowa recepta, która nie przekonuje sfrustrowanych i przestraszonych. Nowy nacjonalizm bardziej przemawia do ludzi wychowanych na przygodach Harry'ego Pottera i filmach fantasy. Czary są przecież możliwe! Profesor Kołodko przegrywa z Harrym Potterem.

W ostatnich latach prof. Grzegorz W. Kołodko proponuje w swoich licznych publikacjach naukowych i popularnych nowe podejście do nauki ekonomii i polityki gospodarczej określane mianem nowego pragmatyzmu. Na płaszczyźnie intelektualnej trudno mu wiele zarzucić, jednak w zetknięciu z coraz bardziej powszechną i zyskującą poparcie ideologią nowego nacjonalizmu profesor Kołodko przegrywa. Na razie.

Najogólniej rzecz ujmując, Kołodko proponuje swoisty eklektyzm, czyli odejście od dominujących paradygmatów i ideologicznych afiliacji na rzecz elastyczności, czyli stosowania różnych zasad i różnych polityk w różnych warunkach. To podejście osadzone jest w interdyscyplinarnych badaniach naukowych uwzględniających społeczny, polityczny i ekologiczny kontekst gospodarowania i wymóg zrównoważonego rozwoju.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację