Tomasz Pietryga: Ochrona danych osobowych pozostaje fikcją

Mam pewien kłopot ze zrozumieniem logiki ochrony danych osobowych. I czasem wrażenie, że to sztucznie wykreowany problem z tendencją do rozszerzania się, dzięki kreatywności unijnej legislacji.

Publikacja: 31.01.2017 19:00

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: rp.pl

A tzw. ochrona, zamiast ułatwiać, wręcz utrudnia życie, prowadząc niekiedy do absurdów. Jakiś czas temu planowaliśmy redakcyjną debatę, zapraszając 11 osób (skądinąd udzielających się publicznie). Nagle okazało się, że lista gości musi być specjalnie chroniona ze względu na ustawę.

Co ciekawe, jeszcze 20 lat temu nikomu to nie przeszkadzało, ba, nie przyszło nawet do głowy, że brak takiej ochrony wiąże się z bliżej nieokreślonym zagrożeniem dla jednostki.

Obrońcy ochrony danych odpowiadają: czasy się zmieniły, żyjemy w świecie globalnej gospodarki, wielkich korporacji, handlu internetowego, portali społecznościowych, które pozyskują i przetwarzają dziesiątki milionów naszych danych. Czy na pewno chcemy, aby z informacjami o nas robiły co im się żywnie podoba?

Odpowiedź: skądże, nasuwa się sama. I tu jest pies pogrzebany. Bo mimo działającej od lat ustawy o ochronie danych osobowych, unijnych aktów rozmaite podmioty właśnie taką swobodę ciągle mają. Codziennie w swojej służbowej skrzynce e-mailowej znajduję dziesiątki e-maili od banków, firm ubezpieczeniowych, producentów kosmetyków, ofert matrymonialnych itp. Chociaż wcale tego sobie nie życzyłem. Moja skrzynka na listy wypełniona jest niemal codziennie korespondencją dotyczącą szybkiego kredytu – „specjalnie dla Pana, Panie Tomaszu".

Sprawa wydała mi się jeszcze bardziej abstrakcyjna, kiedy dowiedziałem się, że na rozpatrzenie skargi w związku z nieuprawnionym wykorzystaniem danych czeka się nawet trzy lata.

Ministerstwo Cyfryzacji chce to zmienić. Zapowiada więc nową ustawę. Będą wyższe kary, więcej inspektorów, mniej swobody w internecie, np. dla dzieci, a postępowania o naruszenia potrwają krócej.

Mam nadzieję, że przy okazji ustawodawca skorzysta z szansy, jaką daje tworzenie nowej ustawy. Wyrzucając przepisy prowadzące do absurdalnych sytuacji i utrudniające życie, czyniąc tę ochronę realną, skoro przyjęliśmy, że jest nam niezbędna.

A tzw. ochrona, zamiast ułatwiać, wręcz utrudnia życie, prowadząc niekiedy do absurdów. Jakiś czas temu planowaliśmy redakcyjną debatę, zapraszając 11 osób (skądinąd udzielających się publicznie). Nagle okazało się, że lista gości musi być specjalnie chroniona ze względu na ustawę.

Co ciekawe, jeszcze 20 lat temu nikomu to nie przeszkadzało, ba, nie przyszło nawet do głowy, że brak takiej ochrony wiąże się z bliżej nieokreślonym zagrożeniem dla jednostki.

Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?