Bogusław Chrabota: Ryzykowna ścieżka 500+

Na pozór brzmi to wszystko szalenie efektownie. Program 500+ to wielki sukces.

Aktualizacja: 28.12.2016 07:08 Publikacja: 27.12.2016 19:17

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Wsparcie otrzymuje ponad połowa polskich dzieci, a poziom ich ubóstwa zmniejszył się o 70 procent. Na dodatek nieco drgnęła demografia. NFZ odnotował wzrost liczby ciąż o niemal 15 tysięcy.

Czyżby program działał? Działa, niewątpliwie. Jak większość takich programów. Co więcej, gdyby dawać nie 500, tylko 1500 złotych na każde dziecko, też by działał. Ale czy to mądre? Z perspektywy partii rządzącej na pewno. Program stabilizuje elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Partia buduje dzięki niemu swoją bazę. Wyborcy o nim nie zapomną. Co więcej, to polityczny majstersztyk. Pułapka dla opozycji. Trudno jej będzie się w przyszłości z programu wycofać.

Cieszą się też ludzie o poglądach lewicowych. Oto rządy PiS realnie wprowadzają w życie ideę sprawiedliwości społecznej i wyrównywania szans. Dotąd głównie o tym gadano, PiS pokazało konkrety.

Jednak prócz tych argumentów są i inne. Czy Polskę naprawdę na 500+ stać? I to nie tylko w sensie budżetowym. Czy stać nas na to, że za tę niemal jałmużnę ryzykuje się dezaktywację zawodową kobiet? Wyłącza z rynku pracy ludzi, którzy zajmując się najszlachetniejszą sprawą na świecie, czyli wychowaniem dzieci, tracą kontakt z pracą zawodową i uprawnienia emerytalne?

Jaka będzie dla nich kompensata, kiedy po latach będą chciały wrócić do pracy zawodowej? Kto im wówczas, czterdziestokilkuletnim kobietom, poda rękę? Jeszcze nie wiedzą, że mają na to małe szanse.

Trudno też nie zastanowić się nad szerszą perspektywą wielkich programów socjalnych. Niewątpliwie w jakimś stopniu likwidują nierówności, ale czy ich kumulacja (wraz ze zmianami w emeryturach) nie wywróci aby rynku pracy? Czyli czy nie spowoduje, że liczba beneficjentów będzie rychło większa niż pracujących?

I jak je wtedy finansować? Bo programy socjalne kosztują. A wyciskanie pieniędzy z coraz bardziej opodatkowanej gospodarki będzie bardzo trudne. Czy nie fundujemy w ten sposób w przyszłości trzeciej fali emigracji? To równanie z wieloma niewiadomymi.

I uwaga ogólna na koniec. Osobiście boję się polityki fundowanej na rozdawnictwie. Uruchamia bowiem redystrybucyjną reakcję łańcuchową, na której bardzo łatwo żerują populiści i demagodzy – wystarczy po prostu, że obiecają w kampanii jeszcze więcej.

Może więc warto raz jeszcze przemyśleć 500+ i poszukać jakichś alternatywnych metod wsparcia najbiedniejszych? Nie mam wątpliwości, że prędzej czy później tego się doczekamy.

Wsparcie otrzymuje ponad połowa polskich dzieci, a poziom ich ubóstwa zmniejszył się o 70 procent. Na dodatek nieco drgnęła demografia. NFZ odnotował wzrost liczby ciąż o niemal 15 tysięcy.

Czyżby program działał? Działa, niewątpliwie. Jak większość takich programów. Co więcej, gdyby dawać nie 500, tylko 1500 złotych na każde dziecko, też by działał. Ale czy to mądre? Z perspektywy partii rządzącej na pewno. Program stabilizuje elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Partia buduje dzięki niemu swoją bazę. Wyborcy o nim nie zapomną. Co więcej, to polityczny majstersztyk. Pułapka dla opozycji. Trudno jej będzie się w przyszłości z programu wycofać.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe