Prawo budowlane: nie uzyskasz pozwolenia w 2020 roku, będziesz musiał zaczynać procedurę od nowa

Ci, którym nie uda się do końca roku otrzymać pozwolenia na inwestycję, będą musieli starać się o nie od nowa. Data złożenia wniosku nie ma znaczenia, a urzędy nie spieszą się z ich załatwianiem.

Aktualizacja: 09.10.2020 13:30 Publikacja: 08.10.2020 19:32

Prawo budowlane: nie uzyskasz pozwolenia w 2020 roku, będziesz musiał zaczynać procedurę od nowa

Foto: Fotorzepa, Robert Wójcik

Przez pandemię jest poślizg w wydawaniu pozwoleń na budowę. Osoby, którym urzędnik nie wyda tej decyzji do końca roku, czeka przykra niespodzianka. Będą musiały składać raz jeszcze wniosek o pozwolenie, co kosztuje i opóźni rozpoczęcie budowy. Taki problem będą mieli zarówno deweloperzy, jak i budujący na swój użytek domy jednorodzinne. Dlaczego?

To wina nowych przepisów obowiązujących od 1 stycznia 2021 r. Będzie się je stosować także do wniosków o pozwolenie złożonych do 31 grudnia.

Polski Związek Firm Deweloperskich apeluje o zmianę prawa. Ministerstwo Rozwoju na razie jej nie planuje.

Czytaj także:

Ministerstwo Rozwoju: możliwe zmiany w rozporządzeniu dotyczącym wymagań energetycznych dla nowych budynków

Uwaga, nowy próg

Od przyszłego roku łączne zużycie energii pierwotnej (EP) przez nowe budynki ma się zmniejszyć o 20 proc. Będą też zaostrzone parametry przenikalności dla ścian, okien i stropów. Zmiany zawiera rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Polskę do ich wprowadzenia zobligowała dyrektywa w sprawie charakterystyki energetycznej budynków. Nakłada ona obowiązek budowy oszczędnych budynków„prawie zeroenergetycznych". Wymagania są wdrażane w trzech etapach. Pierwszy wszedł życie 1 stycznia 2014 r., drugi – 1 stycznia 2017 r., a trzeci zacznie obowiązywać od przyszłego roku. Od 1 stycznia 2021 r. zmniejszy się m.in. poziom EP, czyli energii nieodnawialnej, z 85 do 65 kWh/m2/rok.

A gdzie uregulowania przejściowe

– Dla regulacji związanych ze wskaźnikami EP nie przewidziano w tym rozporządzeniu rozwiązań przejściowych. Oznacza to, że stosuje się ogólne zasady z kodeksu postępowania administracyjnego. Pod uwagę bierze się więc przepisy obowiązujące w dniu orzekania – tłumaczy Przemysław Dziąg z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

– Niezależnie więc, czy inwestor złożył wniosek o wydanie pozwolenia na budowę w 2019 r. czy w grudniu 2020 r., jeśli prezydent miasta (starosta) wyda decyzję po 31 grudnia 2020 r., należy stosować surowsze wymogi EP – wyjaśnia Przemysław Dziąg.

PZFD uważa, że to nie fair w stosunku do budujących.

– Mamy przecież pandemię. Wiele urzędów radykalnie ograniczyło swoją pracę, co przekłada się na istotne opóźnienia w wydawaniu decyzji administracyjnych, w tym dotyczących procesu inwestycyjno-budowlanego. W wielu urzędach ciągle leżą nierozpatrzone wnioski złożone pod koniec ubiegłego i na początku tego roku. Inwestorzy, którzy nawet wiedzieli, że 31 grudnia 2020 r. zmieni się wskaźniki EP, nie mogli zakładać, nawet przy zachowaniu należytej staranności, że będą musieli dostosowywać złożone projekty do nowych wymagań EP – twierdzi Przemysław Dziąg.

PZFD zabiega o zmianę przepisu tak, by jednoznacznie z nich wynikało, że decydujące znacznie ma data złożenia wniosku.

Anna Loch, radca prawny z DSK Kancelarii, także uważa, że potrzebne są rozwiązania przejściowe. – Warto wprowadzić przepis przejściowy, zgodnie z którym zastosowanie starych lub nowych przepisów uzależnione będzie od daty złożenia wniosku przez inwestora. Projekt budowlany opracowany i złożony wraz z wnioskiem do organu w trakcie obowiązywania dotychczasowych, niższych wymagań technicznych, byłby wówczas rozpatrywany na podstawie dotychczasowych przepisów – tłumaczy mec. Anna Loch.

Ministerstwo Rozwoju nie chce zmieniać przepisów. Jego zdaniem inwestorzy mieli wystarczająco dużo czasu, by się zapoznać z nowym progiem EP.

Dla ekspertów upór resortu jest niezrozumiały.

– To oczywiste, że nie powinno się obecnie utrudniać życia inwestorom. Przepis przejściowy powinien się pojawić jak najszybciej – uważa Rafał Dębowski, adwokat.

Trzeba odroczyć

Bogdan Dąbrowski, radca prawny z Urzędu Miasta w Poznaniu, jest odmiennego zdania.

– Rozumem ministerstwo. Faktycznie, czasu inwestorzy i projektanci mieli dużo. Ale mamy takie a nie inne czasy, czyli globalną pandemię. Dlatego uważam, że wejście w życie nowego progu powinno zostać odroczone. Jego wdrożenie podniesie bowiem koszt inwestycji. Będzie musiał być np. grubszy styropian czy okna trzy–czteroszybowe – mówi mec. Dąbrowski

– Natomiast inwestorzy, którzy złożą wnioski o pozwolenie do końca tego roku, powinni mieć je rozpatrzone na dotychczasowych zasadach. Nie zgadzam się z interpretacją, że data złożenia wniosku nie ma tu znaczenia – dodaje Bogdan Dąbrowski.

Przez pandemię jest poślizg w wydawaniu pozwoleń na budowę. Osoby, którym urzędnik nie wyda tej decyzji do końca roku, czeka przykra niespodzianka. Będą musiały składać raz jeszcze wniosek o pozwolenie, co kosztuje i opóźni rozpoczęcie budowy. Taki problem będą mieli zarówno deweloperzy, jak i budujący na swój użytek domy jednorodzinne. Dlaczego?

To wina nowych przepisów obowiązujących od 1 stycznia 2021 r. Będzie się je stosować także do wniosków o pozwolenie złożonych do 31 grudnia.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara