Urzędnika można zapytać niemal o wszystko – takie jest powszechne przeświadczenie. Czasami jednak pytania zadawane magistratom nie mają nic wspólnego z ich działalnością. Co innego, gdy pyta się urzędników o wydatkowanie publicznych pieniędzy, a co innego, gdy mieszkańca miasta interesuje, czy burmistrz chodzi do kościoła oraz data zgonu zwierząt.
Władza musi wiedzieć
W 2018 r. do Urzędu Miasta Torunia wpłynęło 250 wniosków o udzielenie informacji publicznej, w Gliwicach było ich 500, w Łodzi – 1120, w Lublinie – 433, a w Krakowie – 3135. Pytają instytucje, organizacje pozarządowe, firmy i osoby prywatne. Czego dotyczą wnioski? Głównie spraw architektoniczno-budowlanych.
– Od wielu lat najwięcej wniosków wpływa do wydziału architektury i urbanistyki. Są to najczęściej pytania w sprawie ustalenia warunków zabudowy. Ale są również takie dotyczące miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, nabywania nieruchomości przez Kraków oraz postępowań rewindykacyjnych – mówi Małgorzata Tabaszewska z Urzędu Miasta w Krakowie.
Podobnie jest w Lublinie i Toruniu. Zdarzają się również inne wnioski.
– Mieszkańców interesują koszty związane z iluminacją świąteczną, liczbą drukarek, jakimi dysponuje urząd, pytają o liczbę małżeństw, rozwodów, zameldowanych cudzoziemców, a nawet o imiona nadane dzieciom zarejestrowanym w urzędzie stanu cywilnego – tłumaczy Katarzyna Duma z Urzędu Miasta w Lublinie.