Elżbieta Bieńkowska w wystąpieniu w Parlamencie Europejskim wezwała deputowanych do poparcia jej projektu propozycji dotyczących zmian przepisów o dopuszczaniu nowych pojazdów do rynku, aby zapobiec powtórce skandalu z Volkswagenem. Komisja rynku wewnętrznego PE miała głosować nad projektem nowej dyrektywy.
- Kraje członkowskie nie wprowadziły w rzeczywistości tego prawa. Mam wrażenie, że grają na czas. Mamy do czynienia z ciągłym odraczaniem - powiedziała.
W warunkach rosnącej frustracji z powodu wchodzenia rządów w zmowę z producentami samochodów Komisja używa jedynego narzędzia dla zmuszenia do działania. Wszczęła w grudniu postępowanie prawne wobec 7 krajów Unii, m.in. wobec Niemiec i W.Brytanii. Komisarz stwierdziła teraz, że najbliższych miesiącach będzie znacznie więcej takich spraw. - Ale to są ograniczone narzędzia, potrzebujemy systemu zatwierdzania nowego typu - dodała.
Naprawa systemu
Po przyznaniu się Volkswagena do używania oprogramowania dla ukrycia szkodliwych dla zdrowia emisji spalin kilka krajów europejskich wszczęło własne śledztwa. Ujawniono w nich, że emisje tlenków azotu na drodze są o 15 razy większe od obowiązujących limitów, a także że powszechnie stosuje się zakłamujące urządzenia (defeat devices) dla zmniejszenia dezaktywacji spalin.
Używanie takich urządzeń jest w Unii zakazane, ale producenci pojazdowy powoływali się na lukę prawną, która pozwala im wykorzystywać ją dla ochrony silników. Komisja dążąc do zlikwidowania tej luki opublikowała w styczniu wytyczne, jak członkowie Unii powinni stosować te przepisy.