Szczepienia przeciwko rotawirusom, będącym najczęstszą przyczyną biegunki wśród niemowląt i dzieci, zabrakło jako obowiązkowych i refundowanych w Kalendarzu Szczepień Ochronnych na 2020 r. I to pomimo rekomendacji prezesa Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) do stosowania szczepionki przeciwko rotawirusom w powszechnym szczepieniu w ramach Programu Szczepień Ochronnych (PSO).
Istnieje jednak szansa, że rodzice nie będą musieli płacić za szczepionkę z własnej kieszeni. Jak zapewnia prof. Jarosław Pinkas, główny inspektor sanitarny (GIS), wydaje się, że uda się przekonać decydentów, by w resorcie zdrowia znalazły się na to pieniądze.
O potrzebie ochrony przed rotawirusami urzędnicy i eksperci dyskutowali podczas debaty „Profilaktyka i szczepienia – korzyści społeczne i ekonomiczne powszechnych szczepień obowiązkowych przeciwko rotawirusom", zorganizowanej przez Instytut Studiów Wschodnich.
Jak wynika z badania Kantar Polska, świadomość zakażenia rotawirusami wśród mam rośnie, a 60 proc. kobiet mających dzieci w wieku do pięciu lat poddaje je zarówno szczepieniom obowiązkowym, jak i zalecanym, kierując się lękiem przed chorobą dziecka, ale i hospitalizacją.
Jak tłumaczył dr Paweł Grzesiowski, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń, infekcję rotawirusową przechodzi niemal każde dziecko do trzeciego–czwartego roku życia, a wśród dzieci do piątego roku życia jest ok. pół miliona zachorowań rocznie. 10 proc. z nich trafia do szpitala, najczęściej z powodu odwodnienia, niemożności przyjmowania płynów i pokarmów, wysokiej gorączki, ale też powikłań, np. neurologicznych, czy zmniejszonej wydolności nerek. Dodał, że według badań powszechne szczepienie przeciw rotawirusom o 15 proc. zmniejsza zachorowalność na cukrzycę typu 1 u dzieci do czwartego roku życia. A konsultant krajowa w dziedzinie pediatrii prof. Teresa Jackowska dodała, że najprawdopodobniej wpływa ona na zmniejszenie ilości wszystkich chorób autoimmunologicznych.