Wpływy z cyfrowej muzyki w ubiegłym roku rosły najszybciej – zwiększyły się o 17,7 proc., do 7,8 mld dol., przy czym najszybciej zwiększały się w tej grupie przychody ze strumieniowania muzyki przez takie serwisy jak Spotify, Deezer czy Tidal (o ponad 60 proc.) – wynika z najnowszego raportu Międzynarodowego Stowarzyszenia Branży Fonograficznej (IFPI). Jak podkreśla IFPI, już na 25 rynkach na świecie przychody z cyfrowej muzyki stały się najważniejsze.
– Choć między różnymi rynkami wygląda to bardzo różnie. W USA (największy rynek muzyki świata – red.) cyfrowa muzyka stanowi już 70 proc. rynku, a na innym wielkim muzycznym rynku, w Japonii, 70 proc. wciąż należy do muzyki sprzedawanej na nośnikach – zauważał Stu Bergen, szef działu międzynarodowego Warner Music Group.
Skok streamingu
Z najnowszych danych IFPI wynika, że na całym świecie za serwisy strumieniujące muzykę płaci już 112 mln ludzi, choć rok temu było to jeszcze 68 mln.
Spadają za to (w ubiegłym roku o mniej więcej jedną piątą) wpływy z pobierania z sieci plików z muzyką. Przychody ze sprzedaży płyt z muzyką skurczyły się za to na świecie o 7,6 proc. (do 5,4 mld dol.) i stanowiły już „tylko" 34 proc. wszystkich.
Jednak dzięki cyfrowym zwyżkom cały rynek muzyki zamknął 2016 r. 5,9-proc. wzrostem i był wart 15,7 mld dol. – Po dekadzie spadków na rynku obserwujemy niewielki wzrost. Lata inwestowania w innowacyjne rozwiązania spowodowały, że udało się dokonać przejścia w cyfrową erę. Ostatnie dwie dekady to w naszej branży nieustanna transformacja: od sprzedaży muzyki na nośnikach do cyfrowej, od sprzedawania plików do sprzedawania dostępów, do streamingu zamiast pobrań – komentowała Frances Moore, prezes IFPI.