Koncern wyjaśnił ponad stu dostawcom podczas co najmniej jednej telekonferencji 30 lipca, że nowy program produkcji zależy od zgody organów nadzoru lotniczego na wznowienie komercyjnej eksploatacji MAXów, co ma nastąpić w IV kwartale — wyjaśnił jeden z trzech informatorów Reutera.
Boeing produkuje zasadniczo wersję MAX w Renton koło Seattle i w mniejszej liczbie starszą wersję NG i wojskową tego samolotu wąskokadłubowego.
Jeden z informatorów odniósł się sceptycznie do możliwości dotrzymania planów koncernu ze względu na zwiększoną uwagę ze strony organów nadzoru, które uziemiły wszystkie MAXy po dwóch katastrofach. Nie ma żadnych gwarancji, kiedy te urzędy zezwolą na ponowne loty tych samolotów, a prezes Boeinga Dennis Muilenburg powiedział w lipcu analitykom finansowym, że koncern rozważa możliwość ograniczenia produkcji tych samolotów, a nawet wstrzymania, gdyby uziemienie przedłużało się w czasie.
W kwietniu Boeing zmniejszył rytm produkcji z 52 do 42 co miesiąc i wstrzymał wydawanie tych samolotów klientom. Do uziemienia MAXów doszło w czasie, gdy koncern szykował się do zwiększania rytmu ich produkcji, a to wymagało zaplanowania znacznie wcześniej każdego kroku w łańcuchu dostaw. Teraz koncern i dostawcy znaleźli się pod podwójną presją: przygotowań do szybkiego powrotu do ścieżki wzrostu natychmiast po decyzji o wznowieniu lotów, a jednocześnie ograniczenia działalności, jeśli organy nadzoru będą zwlekać z decyzją i uziemienie MAXów przedłuży się bardziej niż zakładano.
Dwaj informatorzy powiedzieli jednak agencji, że Boeing chce teraz zwiększyć rytm produkcji z 42 do 48 sztuk od października, następnie do 52 sztuk od lutego i do rekordowej liczby 57 od czerwca.