W ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że wybory samorządowe odbędą się w pierwszym możliwym terminie - czyli 21 października (druga tura w wyborach prezydentów miast, burmistrzów i wójtów odbędzie się 4 listopada). Kandydaci PO (Rafał Trzaskowski) i Zjednoczonej Prawicy (Patryk Jaki) już jednak od kilku miesięcy spotykali się z mieszkańcami Warszawy i składali obietnice wyborcze przekonując, że nie jest to kampania lecz część ich aktywności politycznej.
Tyszka, oceniając rozpoczętą oficjalnie kampanię, w ramach której PO umieściło w całym kraju billboardy zarzucające PiS-owi, że politycy tej partii "wzięli miliony i chcą zostać bezkarni", ocenił, iż taki początek kampanii wskazuje, że "ta kampania będzie brudna i prymitywna".
- I to jest kampania, którą PiS i PO będą prowadziły za pieniądze podatników, bo otrzymują olbrzymie subwencje z kieszeni Polaków - mówił polityk Kukiz'15, który wyliczył, że PiS dostaje z tego źródła "codziennie 50 tysięcy zł, a PO - 40 tysięcy zł".
- Teraz Platforma wydaje miliony, aby wytykać miliony kradzione przez PiS - kpił Tyszka.
- Ja chciałbym żebyście na bieżąco pokazywali, jak wydajecie pieniądze z subwencji. Kukiz'15 nie ma zamiaru wchodzić w tą polityczną nawalankę - zapewnił dodając, że dopiero po ogłoszeniu terminu wyborów Kukiz'15 rejestruje komitet wyborczy i przedstawi kandydatów.