Zubrin należy do pokolenia Amerykanów, którzy zobaczyli, jak Stany Zjednoczone w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, wychodząc zupełnie od podstaw, urosły do rangi kraju z najbardziej rozwiniętym programem lotów kosmicznych na całej planecie. Potem uwagę wszystkich przykuły wojna w Wietnamie oraz kryzys wewnętrzny i nagle możliwość chodzenia po Księżycu stała się czymś odległym i nieistotnym. Obcięto budżety. Przerwano realizację programów badawczych. Choć społeczeństwo przestało patrzeć przychylnie na program lotów kosmicznych, Zubrin w dalszym ciągu był przekonany, że kolejnym ważnym etapem na drodze do podboju kosmosu musi być Mars. W 1989 roku prezydent George H.W. Bush rozbudził na chwilę wyobraźnię wszystkich, ogłaszając zamiar dotarcia na Marsa do 2020 roku – ale trwało to tylko przez rok; dopóty, dopóki nie okazało się, że realizacja tego planu musiałaby kosztować około 450 miliardów dolarów. Amerykanie doznali szoku, gdy zobaczyli taki koszt, i plan wysłania astronautów na Marsa po raz kolejny został odłożony na półkę.
Przez następne lata Zubrin przemierzał samotnie kraj, próbując zdobyć poparcie dla swojego ambitnego przedsięwzięcia. Gdy zrozumiał, że żaden zbyt kosztowny plan nie zyska poparcia, przedstawił kilka nowatorskich, ale realistycznych propozycji kolonizacji Czerwonej Planety. Wcześniej praktycznie nikt nie zastanawiał się poważnie nad problemem finansowania przyszłych misji kosmicznych.
W swojej propozycji z 1990 roku, zatytułowanej „Mars Direct" (Prosto na Marsa), Zubrin zmniejszył koszt, dzieląc misję na dwie części. Sugerował, by najpierw wysłać na Marsa bezzałogową rakietę, którą nazwał Earth Return Vehicle (Pojazd Powrotny na Ziemię). Rakieta ta miała zabrać ze sobą tylko niewielką ilość wodoru – zaledwie około 8 ton tego gazu – ale na Marsie przywieziony wodór miał zostać połączony z dwutlenkiem węgla, który występuje tam naturalnie w atmosferze w nieograniczonych wprost ilościach. Taka reakcja chemiczna powinna doprowadzić do uzyskania 112 ton metanu i tlenu, a więc dostarczyć paliwa rakietowego w ilości wystarczającej do odbycia podróży powrotnej na Ziemię. Plan Zubrina zakładał, że gdy paliwo na Marsie zostanie już wyprodukowane, z Ziemi wyruszy kolejny statek kosmiczny, nazwany przez niego Mars Habitat Unit (Marsjański Moduł Mieszkalny), tym razem z astronautami na pokładzie, który zabierze tylko tyle paliwa, ile potrzeba, by odbyć podróż w jedną stronę. Po wylądowaniu na Czerwonej Planecie astronauci będą mogli zrealizować przygotowany wcześniej program badawczy. Po jego zakończeniu opuszczą Mars Habitat Unit i przeniosą się na pokład rakiety Earth Return Vehicle, która przez cały czas będzie czekała w pogotowiu ze zbiornikami wypełnionymi wytworzonym wcześniej paliwem rakietowym. Właśnie ta rakieta zabierze ich z powrotem na Ziemię.
Niektórych krytyków tego planu przerażało, że Zubrin mówi o wysłaniu ludzi na Marsa z biletem w jedną stronę, jak gdyby spodziewał się, że poniosą śmierć na Czerwonej Planecie. Słysząc takie uwagi, Zubrin cierpliwie wyjaśnia, że paliwo potrzebne do odbycia podróży powrotnej można wytworzyć już na Marsie. Potem jednak dodaje, że: „życie również jest przecież podróżą w jedną stronę i jednym ze sposobów jego spędzenia jest wzięcie udziału w wyprawie na Marsa, której celem jest ustanowienie tam zupełnie nowej gałęzi ludzkiej cywilizacji". Być może za pięćset lat historycy nie będą już pamiętali o wszystkich małostkowych wojnach i konfliktach XXI wieku, ale ludzkość wciąż będzie świętowała kolejne rocznice założenia nowej społeczności na Marsie – Zubrin nie ma co do tego wątpliwości.
Scenariusz napisany ?przez naturę
Również NASA przyjęła później pewne rozwiązania zgodne z duchem strategii Mars Direct, która całkowicie odmieniła filozofię konstruowania programów lotu na Marsa, ponieważ pokazała, że można próbować obniżyć koszty, zwiększyć wydajność i starać się wykorzystać wszystkie dostępne na miejscu zasoby. Towarzystwo Marsjańskie Zubrina skonstruowało też prototyp prawdziwej bazy marsjańskiej. Jako miejsce do budowy stacji Mars Desert Research Station (MDRS, Marsjańska Pustynna Stacja Badawcza) wybrano pustynię w stanie Utah, ponieważ panujące tam warunki najbardziej przypominają środowisko Czerwonej Planety – jest zimno, a wybrana okolica jest pusta i jałowa, uboga w rośliny i zwierzęta. Główną częścią stacji MDRS jest moduł mieszkalny – dwupiętrowy budynek w kształcie walca mogący pomieścić siedem osób. Na terenie stacji mieści się również duże obserwatorium astronomiczne. W stacji MDRS mogą zamieszkać ochotnicy, którzy zadeklarują, że są gotowi spędzić w niej od dwóch do trzech tygodni. Od ochotników oczekuje się, że będą się zachowywali jak prawdziwi astronauci, wykonując powierzone im obowiązki, takie jak przeprowadzanie doświadczeń naukowych, dokonywanie koniecznych napraw oraz prowadzenie obserwacji astronomicznych. Aby im to ułatwić, wszyscy przechodzą wcześniej odpowiednie szkolenie. Towarzystwo Marsjańskie stara się, by pobyt w stacji MDRS był jak najbardziej realistyczny, i kolejne turnusy służą organizatorom do badania aspektów psychologicznych związanych z sytuacją, w której każdy z członków ekipy jest odizolowany na Marsie przez dość długi czas, przebywając jedynie w towarzystwie w gruncie rzeczy obcych sobie ludzi. Od czasu rozpoczęcia programu w 2001 roku wzięło w nim udział już ponad tysiąc osób. (...)