Wielka Brytania, pod względem liczby ofiar jest najciężej doświadczonym przez epidemię krajem w Europie co - jak zauważa Reuters - wywołuje pytania o strategię podejścia do kryzysu związanego z epidemią zaprezentowaną przez rząd Borisa Johnsona w pierwszej fazie kryzysu. Wielka Brytania bardzo późno zaczęła wprowadzać obostrzenia służące zwiększeniu dystansu społecznego - rząd Johnsona zdecydował się na to dopiero w momencie pojawienia się raportu, z którego wynikało, że dojdzie do załamania systemu ochrony zdrowia na Wyspach, a w wyniku COVID-19 umrze tam 250 tys. osób.

Do 8 maja liczba ofiar COVID-19 na Wyspach tylko w domach opieki społecznej przekroczyła 10 tysięcy.

Opozycja zarzuca Johnsonowi, że ten spóźnił się z reakcją na kryzys, za późno wprowadził w kraju kwarantannę, zbyt wolno uruchomił masowe testy na obecność wirusa i nie zapewnił na czas wystarczającej ilości środków ochronnych szpitalom.

Sam Johnson bardzo ciężko przeszedł zakażenie koronawirusem - przez kilka dni przebywał na oddziale intensywnej terapii, gdzie musiano podawać mu tlen.