Informując członków Zgromadzenia Narodowego, szef francuskiego rządu podkreślił, że kraj będzie musiał "żyć z wirusem". Philippe chwalił wprowadzone obostrzenia, ponieważ bez tego liczba zgonów mogła we Francji wynieść nawet 70 tys. - Pozytywne skutki tej decyzji przeważają nad negatywnymi - ocenił premier.
Jednocześnie przekazał, że długoterminowe zamknięcie kraju przyniosłoby negatywne skutki, w tym uczniowie nie uczęszczający na zajęcia, brak kontaktu rodzin i przyjaciół oraz brak inwestycji. - Wszystko to groziło załamaniem się gospodarki - mówił Philippe.
Premier podkreślił potrzebę "zdyscyplinowania" Francuzów przed 11 maja i powiedział, że jeśli sytuacja w tym momencie nadal będzie wyglądać źle, zniesienie blokady będzie opóźnione.
Obecne plany zakładają, że 11 maja ponownie zostaną otwarte sklepy i markety. Zamknięte pozostaną bary i restauracje.
W miarę możliwości powinna być kontynuowana praca z domu.