Pesa uważa, że czas transportu morskiego uniemożliwi dostawę w terminie. HRC jest zdania, że przewóz morzem potrwa 40 dni, o połowę krócej, niż szacuje to Pesa. Koreański producent broni się, że najwięcej czasu pochłania przygotowanie pierwszych sztuk (Warszawa zażyczyła sobie nowy model). Seryjna budowa kolejnych nie stanowi większego problemu. Pierwsze wozy mają trafić do zamawiającego po osiemnastu miesiącach.
Hyundai wszystkie pojazdy zamierza wyprodukować w Korei, choć Tramwaje Warszawskie informowały, że co najmniej połowa kwoty kontraktu trafi do producentów unijnych lub z krajów, z którymi UE zawarła umowy. Ponieważ UE i Korea stanowią jednolity rynek, zamawiający nie mógł żądać wyprodukowania tramwajów w Polsce. W praktyce najprawdopodobniej całość pieniędzy zgarnie Hyundai i koreańscy dostawcy.
Czytaj także: Unijne pieniądze mogą uciec Tramwajom Warszawskim
Przedstawiciel Hyundai na Polskę Marcin Jędryczka zapewniał publicznie w 2017 i 2018 roku: „Naszym celem jest wygranie przetargu warszawskiego, zbudowanie tego tramwaju w Polsce w oparciu o polskich dostawców”. Jędryczka zapewnia, że tramwaje otrzymają polskie komponenty i na pewno na tym kontrakcie zarobią polscy dostawcy. Rozprawa przed KIO będzie toczyć się 13 marca.
Pesa przekonuje również, że ceny Hyundaia są zaniżone. Bydgoski producent wskazuje, że ostatnio dostarczone polskim odbiorcom tramwaje są o 18 proc. droższe niż poprzednio, choćby z powodu 30-procentowego wzrostu cen materiałów jaki nastąpił w 2018 roku.