W Sejmie działa ponad dwieście zespołów zrzeszających posłów. Wśród nich jeden jest wyjątkowo liczny i prestiżowy. To parlamentarny zespół ds. zbadania przyczyn katastrofy Tu-154 M z 10 kwietnia 2010 roku, który skupia aż 150 posłów i 26 senatorów PiS. Na tle innych zespołów wyróżnia się jednak też niemal zerową aktywnością. – Zamroziliśmy go – nie ukrywa szef zespołu Jacek Świat, a prywatnie mąż zmarłej w katastrofie posłanki PiS Aleksandry Natalli-Świat.
Zespół powstał w październiku 2016 roku, a początkowo plany brzmiały obiecująco. – Mieliśmy do czynienia z największą tragedią w powojennej Polsce i dopóki do końca rzecz nie zostanie wyjaśniona, to my, parlamentarzyści, mamy obowiązek czuwać nad tą sprawą – mówił Jacek Świat. Dodawał, że zespół ma się koncentrować nie tyle na wyjaśnianiu katastrofy, ile na obronie czci ofiar. – Zapraszamy wszystkich posłów z różnych ugrupowań politycznych, byśmy podjęli wspólną próbę wyciągnięcia wniosków z tego, co się stało w Smoleńsku – dodawał poseł PiS Andrzej Melak, brat zmarłego w katastrofie Stefana Melaka.
Skończyło się jednak na zapowiedziach. W kwietniu 2017 roku Jacek Świat wspominał w RMF FM, że zespół odbył „dyskretne" spotkanie z Antonim Macierewiczem. Dziś mówi, że zespół w zasadzie zebrał się tylko raz, by się ukonstytuować. – Życie pokazało, że nie jest on potrzebny. Pracuje podkomisja w MON i prokuratura, a temat też nie budzi już takich emocji. Nie widzimy więc potrzeby, by taki zespół dalej funkcjonował – tłumaczy.
Zdaniem posła PO Krzysztofa Brejzy zespół powstał tylko po to, by tworzyć iluzję, że PiS wyjaśnia katastrofę. – W rzeczywistości jest to zespół widmo, zespół krzak – kwituje.
Poseł Brejza działalnością zespołu Jacka Świata zainteresował się jeszcze przed dziewiątą rocznicą katastrofy smoleńskiej. Wysłał pismo do szefowej Kancelarii Sejmu Agnieszki Kaczmarskiej, pytając o to, jak często się spotyka.