Centra handlowe pod ścianą, ostro walczą o czynsze

Branża apeluje o rekompensaty, niektóre galerie naciskają najemców, aby otwierali sklepy niemal bez klientów. Najgorzej mają sieci gastronomiczne

Aktualizacja: 20.03.2020 16:24 Publikacja: 19.03.2020 20:00

Centra handlowe pod ścianą, ostro walczą o czynsze

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak

Centrów handlowych jest ponad 500, zatrudniają ponad 500 tys. osób i dla wielu sektorów, jak choćby odzież, to główne miejsca na sklepy. Od soboty większość placówek jest zamknięta, działać mogą sklepy spożywcze, apteki, drogerie i pralnie.

Czytaj także: Centra handlowe pod nożem. Straty będą ogromne

Kara za czynsze

Część rozporządzenia budzi wątpliwości, niektóre sieci marketów budowlanych, jak Leroy Merlin, otwierają sklepy. Firma podaje, że decyzją ministra zdrowia ograniczeniom nie podlegają sklepy z tej kategorii. – Wśród sprzedawanych produktów znajduje się wiele środków chemicznych czy urządzeń i komponentów traktowanych jako produkty pierwszej potrzeby w przypadku sytuacji awaryjnej w domach czy instytucjach – pisze firma w stanowisku przesłanym „Rzeczpospolitej". – Zachęcamy klientów, jeśli to możliwe, do realizowania zakupów online – dodaje.

Rozporządzenie pozwala na takie decyzje. – Ograniczenia nie dotyczą handlu innymi artykułami, np. zegarkami, wyrobami jubilerskimi, kwiaciarni. Jeżeli asortyment jest mieszany, np. market budowlany, który oferuje materiały, urządzenia sanitarne, a także lampy, meble czy sprzęt gospodarstwa domowego, wówczas należy określić, która z działalności jest przeważająca – wyjaśnia Bartosz Wojciechowski, radca prawny z Kancelarii ANSWER/Lexdigital.pl.

Niektóre galerie wymuszają na najemcach, aby sklepy otwierali mimo spadku ruchu, jak choćby warszawskie Złote Tarasy. Choć na stronie centrum jest informacja o ograniczeniu działalności, to najemcy mają telefonicznie przekazywaną informację o tym, że powinni się otworzyć.

– Nie bardzo mogą się domagać czynszu za czas zamknięcia, więc... niby centrum nie jest zamknięte. W umowie najmu jest punkt, który wskazuje, że najemca pod groźbą kary ma obowiązek otwarcia sklepu w „godzinach otwarcia" – mówi Władysław Meller z butiku Od Czasu do Czasu. Nie jest to jednostkowy przypadek. – Wiele centrów handlowych w Polsce wywiera na nas silną presję, żeby salony były czynne dla klientów. Otrzymujemy pisma i wezwania do otwarcia naszych salonów pod groźbą ewentualnych kar, a nawet rozwiązania umowy najmu lub jej nieprzedłużenia. Mając na uwadze aktualną sytuację, zdrowie i ochronę pracowników, tymczasowo nasze salony nie są dostępne dla klientów – mówi Michał Stawecki, dyrektor marketingu Apart.

Firma wysłała pismo do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o doprecyzowanie tej kwestii. – Chcemy i musimy chronić zdrowie naszych pracowników oraz klientów, stąd nasze salony są tymczasowo nieczynne. Z drugiej strony, nie będąc uwzględnionym w rozporządzeniu, narażamy się na sankcje z strony centrów handlowych. Niestety, niektórzy wynajmujący bezwzględnie wykorzystują tę sytuację, nie rozumiejąc powagi zagrożenia, jakim jest pandemia koronawirusa – dodaje.

Polska Rada Centrów Handlowych apeluje do rządu o rekompensaty z tytułu czynszów, jak i zwolnienie z tzw. podatku od galerii handlowych

Dramat gastronomii

Lokale teraz mogą sprzedawać posiłki tyko na wynos lub w dostawie. – Żeby przerzucić się na taki sposób prowadzenia biznesu, trzeba być przygotowanym technologicznie i organizacyjnie, a nie wszyscy spełniają ten warunek. Nie sądzę, żeby udało się odrobić straty za pomocą samego delivery – mówi Sylwester Cacek, prezes Sfinks Polska. – Jeśli popatrzymy na sprzedaż z delivery rok do roku, to widać duży wzrost, ale to nie jest porównywalna skala z obrotami, które przynosiły wizyty w restauracjach – dodaje.

Branża ma ogromne kłopoty i nie da się ukryć, że wiele restauracji może przestoju nie wytrzymać i się zamknąć. – To ostateczność, której będziemy chcieli uniknąć. Nie wszystkie decyzje w tej sprawie spółka będzie jednak podejmować samodzielnie, jak np. w przypadku restauracji prowadzonych przez franczyzobiorców – dodaje Sylwester Cacek.

Branża liczy na wzrost zamówień, ale na razie nie widać wielkich zmian. – Nie ma załamania dostaw, ale na zwiększenie zamówień niecierpliwie czekamy – podaje Pizza Dominium. Lider online, czyli Pyszne.pl, również nie zauważył wzrostu, Pizzaportal już tak.

– Zauważyliśmy 5-proc. wzrost średniego koszyka zamówień – mówi prezes serwisu Piotr Kruszyński. – Widzimy zmiany w godzinach zamawiania dań. Do niedawna najwięcej zamówień odnotowywaliśmy po godzinie 19. Obecnie notujemy wzrost od godziny 11, a szczyt przypada między godzinami 17 a 18 – dodaje.

– Dania z naszych restauracji opracowujemy w wersji do zabrania do domu. Odbiory i punkt zakupowy zorganizowaliśmy w bezpiecznej przestrzeni Fortecy – mówi Ewa Brzuszkiewicz, rzecznik Kręgliccy Restauracje i Catering. Do firmy należą m.in. Chianti, Meltemi, Santorini. – Są zasłony z pleksi, kolejka po odbiór na zewnątrz w parku, stoiska z produktami w dużej odległości, płatność tylko kartą. Kupujący czują się bezpieczni – dodaje.

Centrów handlowych jest ponad 500, zatrudniają ponad 500 tys. osób i dla wielu sektorów, jak choćby odzież, to główne miejsca na sklepy. Od soboty większość placówek jest zamknięta, działać mogą sklepy spożywcze, apteki, drogerie i pralnie.

Czytaj także: Centra handlowe pod nożem. Straty będą ogromne

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Handel
Kończy się czas wielkich promocji w sklepach. Specjalne oferty w innych kanałach
Handel
Żabka szuka franczyzobiorców na ukraińskich portalach
Handel
Brexit uderza w import żywności. Brytyjczycy narzekają na nowe przepisy
Handel
Kanadyjski rząd chce ściągnąć dyskonty. Na liście właściciele Biedronki i Lidla
Handel
VAT uderzył, ceny rosną już mocniej niż w marcu