Alibaba choć oficjalnie nadal nieobecny w Polsce, jest wśród Polaków popularnym serwisem, na którym wydajemy coraz więcej pieniędzy. Od niedawna przesyłki z Chin można odbierać w automatach. Jednak serwis, który działa na identycznej zasadzie jak znane każdemu Allegro musi zmierzyć się z poważnym problemem, znanym zresztą każdemu podobnemu serwisowi – obecność podróbek słynnych marek ściąga bowiem na firmę kłopoty.

Niedawno Alibaba znów trafiło na czarną listę amerykańskiego rządu za to, że w serwisie obecne są podróbki. Zdaniem Amerykanów Chińczycy nie walczą z podróbkami i tolerują ich obecność. Zdaniem giganta e-commerce, to niesprawiedliwe oskarżenia, bo wycofuje ze swojego serwisu podróbki tak szybko, jak to możliwe, ale nawet chiński regulator zarzucił firmie, że nie dokłada odpowiednich starań.

Wygląda jednak na to, że to się zmieni, bo jak donosi BBC, Alibaba zdecydowało się na drastyczny krok – po raz pierwszy w historii nie tylko wycofało podróbki z platformy, ale także pozwało dwóch nieznanych z nazwy sprzedawców należącej do Alibaby platformy Taobao w związku ze sprzedażą podróbek marki Swarovski. Kwota pozwu opiewa na około 200 tysięcy dolarów. Sprzedawcy = wpadli wskutek działania programu „Kupuj i testuj". W konsekwencji tego odkrycia policja skonfiskowała 125 podrabianych zegarków wartych około 285 tysięcy dolarów. Alibaba deklaruje, że będzie konsekwentnie ścigać handlarzy podróbkami i ma już listę podejrzanych.

Warto wspomnieć, że w maju 2015 roku chiński gigant został wyrzucony z Międzynarodowej Koalicji Przeciw Podróbkom (IACC), gdy zażądało tego ponad 250 członków tej organizacji, a Gucci America i Michael Kors zagroziły nawet wystąpieniem na znak protestu przeciwko obecności Alibaby w tym gronie.