WIG20 niemal przez całą poniedziałkową sesję szukał dna, które znalazł dopiero 3,3 proc. pod kreską. Był to też najczarniejszy dzień na GPW od ponad siedemnastu miesięcy,biorąc pod uwagę spadek indeksu. Do pozbywania się akcji przekonały inwestorów fatalne nastoje panujące na pozostałych rynkach akcji, na których zdecydowanie więcej mieli do powiedzenia sprzedający. Fala wyprzedaży objęła w pierwszej kolejności azjatyckie parkiety, by potem dotrzeć do Europy. Kolor czerwony przeważał zarówno na zachodnioeuropejskich giełdach, jak i rynkach z naszego regionu. Spadki nabrały tempa, dydo gry włączyli się amerykańscy inwestorzy, którzy również poddali się negatywnym nastrojom. W efekcie początek notowań za Oceanem przyniósł solidną korektę indeksów na Wall Street, co pociągnęło za sobą w dół pozostałe rynki.

Przecena na giełdach to efekt rosnących obaw inwestorów związanych ze skutkami globalnego rozprzestrzeniania się chińskiego wirusa, który, oprócz wzrostu liczby zachorowań, niesie także negatywne konsekwencje dla wielu gospodarek, zwłaszcza w sytuacji czasowego zamknięcia granic czy ograniczenia możliwości przemieszczania się między poszczególnymi krajami. Największe obawy dotyczą oczywiście Chin, będących drugą największa światową gospodarką.

W Warszawie wyprzedaż najmocniej odczuli posiadacze akcji dużych spółek z WIG20, które znalazły się na celowniku sprzedających. W efekcie wszyscy uczestnicy indeksu zakończyli notowania pod kreską. Biorąc pod uwagę zasięg zniżek negatywnie wyróżniły się walory JSW i KGHM. Ich przecenę pogłębiły spadki cen surowców. Chętnie pozbywano też papierów koncernów energetycznych i banków.

Sprzedający dali o sobie również w segmencie małych i średnich spółek. W efekcie zdecydowana większość firm z szerokiego rynku akcji zakończyła notowania na minusie. Jednym z nielicznych pozytywnych wyjątków było Forte, którego notowania poszybowały o ponad 11 proc. w odpowiedzi na lepsze od oczekiwanych wyniki IV kwartału.