Otwarcie nowego roku na warszawskiej giełdzie wypadło nadzwyczaj imponująco. Podczas poniedziałkowej sesji na rynku niepodzielnie rządziły byki. Ich siła rosła właściwie z każdą godziną, a ostatecznie WIG20 zyskał prawie 1,3 proc. Wrócił także powyżej poziomu 2000 pkt. Czy dzisiejsza sesja będzie równie udana?

Początek wtorkowej sesji nie wyglądał zbyt optymistycznie. Już na starcie WIG20 zaliczył zjazd, chociaż inwestorzy też starają się trzymać nerwy na wodzy. Indeks w pierwszych minutach handlu tracił bowiem około 0,5 proc. Wszystko więc jeszcze może się wydarzyć.

Inwestorom w Warszawie życia z pewnością nie ułatwiło to, co działo się wczoraj na Wall Street. Tam początek nowego roku nie wypadł zbyt okazale. Indeksy przez cały dzień znajdowały się na solidnych minusach i tak też zakończyły notowania. Dow Jones Industrial stracił niecałe 1,3 proc. S&P500 zakończył dzień 1,5 proc. pod kreską. Oczywiście powodów do masowej ucieczki kapitału z rynków akcji na razie nie ma, ale baczne śledzenie sytuacji jest jak najbardziej wskazane. Korekta może bowiem przyjść w każdej chwili.

Amerykański pesymizm nie pokrzyżował za to planów inwestorom w Azji. Tam, na większości rynków, dominował jednak kolor zielony. Szczególnie mocno świecił on w Korei Południowej, gdzie tamtejszy indeks Kospi zyskał prawie 1,6 proc. Na drugim biegunie znalazł się tym razem japoński Nikkei, który zaliczył przecenę chociaż niewielkich rozmiarów. Spadł niecałe 0,4 proc.

Dzisiejszy kalendarz makroekonomiczny raczej nie rozpieszcza inwestorów. Ważniejsze mogą być natomiast wydarzenia polityczne w Stanach Zjednoczonych, gdzie odbywa się II tura wyborów do Senatu. Wszyscy zastanawiają się czy doprowadzi ona do zwycięstwa i przejęcia władzy w Senacie przez Demokratów.