- Na dziś mamy położone ponad 2300 km gazociągu (z około 2460 km). W interesach bezpieczeństwa energetycznego, dostępnych dla europejskich odbiorców cen gazu i gospodarczej konkurencyjności w Unii, a także obowiązku ochrony klimatu, Nord Stream 2 AG oraz koncerny wspierające projekt kontynuują prace nad jak najszybszym oddaniem gazociągu do eksploatacji - zapewnił w poniedziałek Jens Muller cytowany przez TASS przedstawiciel spółki Gazpromu Nord Stream 2 AG.
Czytaj także: Kto dokończy gazociąg Gazpromu?
Nie wyjaśnił, ani jak Gazprom zamierza dobudować pozostałe 160 km wobec wycofania się z prac szwajcarskiej firmy Allseas (została objęta amerykańskimi sankcjami), która kładła rury, ani jak zwiększenie zależności Unii od jednego dostawcy - Gazpromu, przekłada się na wzrost bezpieczeństwa i konkurencyjności na rynku gazu w Europie.
Tymczasem niemiecki Federalny Urząd ds Geodezji i Kartografii (BSH) zgodził się, by prace przy gazociągu w niemieckiej strefie przybrzeżnej, gdzie gazociąg ma wyjsć z Bałtyku, można było prowadzić także zimą. Wcześniej takiej zgody nie było, ze względu na fakt, że na tym terenie zimuje ponad milion kaczek i innego ptactwa wodnego. Gazprom mógł przystąpić do prac dopiero w marcu.
Przeciwko wydaniu Rosjanom zgody na prace protestowali ekolodzy. Berlin jest jednak przekonany, że gazociąg jest ważniejszy niż przyroda. I że powstanie, pomimo amerykańskich sankcji. Rosjanie i Niemcy liczą, że do pracy może wrócić Allseas. Szwajcarska firma miała wystąpić do władz USA o odłożenie na 30 dni obowiązywania sankcji, co jest możliwe zgodnie z amerykańskim prawem. Wycofane z duńskich wód statki szwajcarów miały zacumować na niemieckich wodach przybrzeżnych.