O skali marnowania produktów spożywczych w naszym kraju mówi się coraz więcej i widać pewne zmiany w zachowanych konsumentów. Jednak nadal w całej UE rocznie marnowane jest ok 88 mln ton żywności rocznie. Na Polskę przypada aż 9 mln ton rocznie, co daje nam niezbyt chlubną pozycję w czołówce europejskiej. – Jesteśmy trochę za blisko podium i zdecydowanie trzeba walczyć o zmianę tej sytuacji – mówi Bogusław Chrabota, redaktor naczelny Rzeczpospolitej, który prowadził panel „Stop marnowaniu żywności! Niepotrzebny odpad czy szansa biznesowa?" podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.
- Od przełomu ustrojowego z 1989 r. sytuacja zdecydowania się pogorszyła. Kiedyś żywności brakowało, dzisiaj kupujemy jej za dużo i wiele marnujemy – mówi Jacek Bogucki, sekretarz stanu z Ministerstwa Rolnictwa. Z szacunków branżowych wynika, że aż za 53 proc. strat odpowiadają gospodarstwa domowe, 19 proc. generuje przetwórstwo przemysłowe. 12 proc. przypada na gastronomie, a tylko 5 proc. na sprzedaż i dystrybucję. – Jednak sklepy ponoszą odpowiedzialność ponieważ zachęcają np. promocjami, do kupowania więcej produktów, niż faktycznie potrzebujemy – dodaje Jacek Bogucki.
- Gastronomia nie jest świadoma strat, ponieważ to resztki posiłków, za które klienci już zapłacili – mówi Michel Moran, znany restaurator. Uczestnicy panelu zwrócili uwagę, że w Polsce wciąż słabo się przyjął zwyczaj zabierania niezjedzonych resztek z restauracji do domu. – Klienci się wstydzą zapytać, obsługa też na to źle reaguje – dodaje.
Póki co w Europie tylko Francja i Włochy przyjęły odpowiednie prawo, które ma ograniczyć skalę marnowania żywności. Nie są to jednak kompleksowe regulacje. – We Francji dzieci posiłki w stołówkach dostają w częściach, najpierw przekąski, potem danie głównie. Ogranicza to wyrzucanie jedzenia – mówi Michel Moran. - To problem społeczny, gospodarczy i etyczny. Coraz więcej żywności, która zostałaby zapewne wyrzucona, udaje się nam jednak odzyskiwać i przekazać potrzebującym – mów ks. Janusz Steć, dyrektor caritas Archidiecezji Gdańskiej.
Obecnie jedna z senackich komisji pracuje nad projektem ustawy, która ma w Polsce to zjawisko ograniczyć. – Zmiany wymagają zachowania wszystkich uczestników rynku. Wszyscy powinni też brać udział w pracach legislacyjnych, aby ustawa spełniła pokładane w niej oczekiwania – mówi Irena Pichola, partner w Deloitte Advisory.