Popyt na hipoteki lekko przyhamował

W listopadzie wzięcie kredytów mieszkaniowych spadło po dwóch z rzędu miesiącach odbudowy popytu. Rośnie średnia wartość kredytu, ale zmalała liczba chętnych.

Aktualizacja: 08.12.2020 10:29 Publikacja: 08.12.2020 10:09

Popyt na hipoteki lekko przyhamował

Foto: Fotorzepa/Urszula Lesman

Wartość BIK Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe wyniosła w listopadzie -4,4 proc., co oznacza, że w przeliczeniu na dzień roboczy banki i SKOK-i przesłały do BIK zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę mniejszą o 4,4 proc. niż rok temu – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej.

To pierwszy spadek po dwóch miesiącach z rzędu wzrostu popytu: w październiku o 8,1 proc. a we wrześniu o 5,4 proc. (to był pierwszy od wybuchu pandemii miesiąc z dodatnią dynamiką). Dla przypomnienia: w sierpniu indeks popytu na hipoteki zmalał o 3,1 proc., w lipcu o 3,5 proc., w czerwcu 6,7 proc., w maju 24,2 proc. a w kwietniu aż 27,6 proc. Wcześniej rynek ten był mocno rozgrzany: w styczniu i lutym kontynuowana była hossa z lat 2017-2019 i popyt rósł odpowiednio 24,5 proc. i 27,7 proc. Pierwszy sygnał ograniczenia widoczny był w danych za marzec (popyt spadł o 3,1 proc.).

W listopadzie o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 31,72 tys. potencjalnych kredytobiorców, w porównaniu do 33,60 tys. rok wcześniej, co oznacza spadek o 5,6 proc. W porównaniu do października 2020 r., liczba wnioskujących spadła o 17,5 proc., zaś w stosunku do minimum z kwietnia 2020 r. wzrosła o równe 14 proc. Średnia kwota wnioskowanego kredytu mieszkaniowego w listopadzie wyniosła 300,21 tys. zł i była o 6,6 proc. wyższa niż rok temu.

- Na wartość indeksu pozytywnie wpłynął wzrost średniej kwoty wnioskowanego kredytu, która ponownie, po słabym kwietniu, przebiła barierę 300 tys. zł. Negatywny wpływ miał spadek liczby wnioskodawców. Listopadowy odczyt indeksu jest ponownie ujemny. Nie ma więc kontynuacji optymizmu, jaki obserwowaliśmy we wrześniowym, a jeszcze wyraźniej w październikowym odczycie, które były dodatnie po serii ujemnych odczytów z okresu marzec-sierpień – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

- Mamy więc pierwszy sygnał ostrzegawczy wskazujący, że odbudowa popytu w ujęciu wartościowym na rynku kredytów mieszkaniowych przyjmie raczej kształt litery W. Potwierdza się więc moja ostrożność co do optymizmu, wzmiankowana miesiąc temu. Na razie mamy labilność popytu na kredyty mieszkaniowe: w styczniu i lutym duże wzrosty, w marcu lekki spadek, w kwietniu – głęboki spadek, w maju lekka poprawa, w czerwcu wyraźna poprawa, stabilizacja w miesiącach wakacyjnych lipcu i sierpniu, we wrześniu i październiku odczyty dodatnie i ponowny spadek w listopadzie. Dużą niewiadomą będzie sytuacja w grudniu, jednak wygląda na to, że w 2021 rok wejdziemy raczej w pesymistycznych nastrojach – mówi prof. Rogowski.

Przypomina, że na sprzedaż wpływa również podaż, a indeks opisuje jedynie stronę popytową rynku kredytów mieszkaniowych i to tylko w wymiarze wartościowym. - Warto zwrócić uwagę na wzrost wartości średniej kwoty wnioskowanego kredytu, co częściowo może być związane z poluzowaniem przez część banków wymagań co do udziału własnego – a tym samym wzrostu akceptowalnego poziomu wskaźnika LtV – dodaje prof. Rogowski.

Realizacja popytu z danego miesiąca realizuje się po dwóch, bo sporo czasu zajmują formalności, zatem październikowy odczyt sugeruje lekkie osłabienie sprzedaży w grudniu lub styczniu. Nie wygląda jednak na to, aby drugi, mniejszy lockdown z listopada mocno uderzył w chęć Polaków do brania kredytów mieszkaniowych.

Z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że banki udzieliły w październiku gospodarstwom domowym kredytów mieszkaniowych wartych ponad 5,7 mld zł. To najwyższa wartość co najmniej od grudnia 2014 r., odkąd NBP publikuje dane. Październikowa sprzedaż jest wyższa aż o 19 proc. niż rok temu i o 13 proc. niż we wrześniu. Dzięki solidnemu odbiciu sprzedaży (dołek w tym roku przypadł na czerwiec, gdy udzielono hipotek za 3,9 mld zł) po dziesięciu miesiącach jest ona o ponad 3 proc. wyższa niż rok temu i wyniosła 47,5 mld zł. To zaskakująco dobry rezultat, biorąc pod uwagę rekordową sprzedaż hipotek w 2019 r. i słabość innych kredytów w tym roku z powodu pandemii i recesji.

Wartość BIK Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe wyniosła w listopadzie -4,4 proc., co oznacza, że w przeliczeniu na dzień roboczy banki i SKOK-i przesłały do BIK zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę mniejszą o 4,4 proc. niż rok temu – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej.

To pierwszy spadek po dwóch miesiącach z rzędu wzrostu popytu: w październiku o 8,1 proc. a we wrześniu o 5,4 proc. (to był pierwszy od wybuchu pandemii miesiąc z dodatnią dynamiką). Dla przypomnienia: w sierpniu indeks popytu na hipoteki zmalał o 3,1 proc., w lipcu o 3,5 proc., w czerwcu 6,7 proc., w maju 24,2 proc. a w kwietniu aż 27,6 proc. Wcześniej rynek ten był mocno rozgrzany: w styczniu i lutym kontynuowana była hossa z lat 2017-2019 i popyt rósł odpowiednio 24,5 proc. i 27,7 proc. Pierwszy sygnał ograniczenia widoczny był w danych za marzec (popyt spadł o 3,1 proc.).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu