Bitcoin poniżej 5 tys. dol. Co spowodowało krach?

W ciągu tygodnia kapitalizacja rynku stopniała z 210 mld dol. do 145 mld dol. Tracą niemal wszystkie aktywa.

Aktualizacja: 21.11.2018 08:40 Publikacja: 20.11.2018 20:00

Bitcoin poniżej 5 tys. dol. Co spowodowało krach?

Foto: Adobe Stock

We wtorkowe popołudnie za najbardziej popularną kryptowalutę płacono 4500 dol., a więc o 30 proc. mniej niż siedem dni wcześniej. Notowania znalazły się najniżej od października 2017 r., wyznaczając nowy dołek tegorocznej bessy. Licząc od szczytu wszech czasów (20 tys. dol.), bitcoin jest już 78 proc. pod kreską.

W ślad za liderem rynku poszły inne aktywa. We wtorek wszystkie kryptowaluty z TOP10 pod względem kapitalizacji były na solidnym minusie. W ciągu doby ponad 15 proc. potraciły ethereum, bitcoin cash, cardano i monero. Zgodnie z danymi w serwisie analitycznym coinpaprika.com z 2144 notowanych na tym rynku tokenów tylko 6 proc. miało we wtorek dodatnią siedmiodniową stopę zwrotu. Pozostałe 94 proc. nie uchroniło się przed spadkami. A co było ich przyczyną?

Czytaj także: Bitcoin mocno zanurkował. Co sugeruje technika?

Na liście powodów pierwsze miejsce zajmuje aktualizacja systemu (tzw. hard fork) czwartej pod względem kapitalizacji kryptowaluty bitcoin cash, do której doszło w ostatni czwartek. Owa aktualizacja skutkowała rozgałęzieniem łańcucha bloków i powstaniem dwóch kryptowalut – bitcoin cash ABC i bitcoin SV (Satoshi Vision). Między zwolennikami obu projektów trwa tzw. wojna o hash, czyli w uproszczeniu o to, która kryptowaluta ma być dominującą i na kopanie której należy przeznaczyć więcej mocy obliczeniowej. Zaangażowanie tej mocy wiąże się z kosztami, które górnicy muszą pokryć, dlatego wyprzedają bitcoiny, najbardziej płynne aktywo na tym rynku. I w ten właśnie sposób na rynku mogła się pojawić nadpodaż skutkująca silnym spadkiem notowań. Ponadto działać może także czynnik psychologiczny. Konflikty rzadko służą poprawie nastrojów. Skoro społeczność nie zgadza się w kwestii realizowania najważniejszych projektów, to odbija się to na reputacji całego rynku, a efektem jest wycofywanie z niego środków.

Wśród przyczyn wyprzedaży wymienia się też wygaśnięcie kontraktów terminowych na bitcoina notowanych na giełdzie CBOE, a także sprzedaż cyfrowych monet przez amerykańskich inwestorów, którzy potrzebują pieniędzy na pokrycie zobowiązań podatkowych. Zdaniem niektórych komentatorów oliwy do ognia mogła dolać szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która tydzień temu podczas jednej z branżowych konferencji zachęcała banki centralne do eksploracji kryptowalut i rozważenia emisji własnych tokenów. Być może część inwestorów przestraszyła się, że mogą powstać konkurencyjne kryptowaluty z rządową gwarancją.

Z czysto analitycznego punktu widzenia warto zwrócić uwagę, że kurs bitcoina bez problemu pokonał 6 tys. dol. Od lutego poziom ten zaliczył kilka ataków lub bliskich podejść, ale ani razu nie „skapitulował". Techniczne wsparcie mogło więc zostać wykorzystane przez wielu inwestorów do umiejscowienia tuż pod nim zleceń stop loss. Gdy kurs dotarł w rejon poziomów obronnych, zaczęła się lawinowa realizacja zleceń sprzedaży. Trudno powiedzieć, jaki udział miały tego typu automatyczne transakcje w całej fali wyprzedaży, ale praktyka rynkowa pokazuje, że takie psychologiczne poziomy cenowe potrafią podnieść zmienność na rynku. Następny psychologiczny poziom to 3 tys. dol. Taki zasięg spadku bitcoina jeszcze w styczniu tego roku prognozował w Parkiet TV Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku. Analitycy Bloomberga wskazują zaś, że trwająca bessa nie jest jeszcze największą w historii. Ta z 2014 r. obniżyła notowania o 86 proc., a ta z 2011 r. aż o 94 proc. Jeśli więc ufać statystycznym analogiom, bitcoin faktycznie może jeszcze zanurkować.

Więcej w „Parkiecie"

Finanse
Kłopoty z wyborem nowych władz PFR. Brakuje chętnych
Finanse
Łatwiej o kredyty z EBI na obronność
Finanse
Tomasz Bursa, wiceprezes OPTI TFI: Lepsza szybka korekta
Finanse
Idą dopłaty, aktywa PPK w górę, mało uczestników
Finanse
Samorządy z trudem odzyskują długi od nierzetelnych mieszkańców