Emisje „śmieciowych" obligacji wyraźnie przyspieszyły w kwietniu. Wiele firm z różnych branż (np. linie lotnicze, sieci hoteli oraz restauracji) decydowało się na sprzedawanie długu, by zdobyć kapitał potrzebny im do przetrwania. W kolejnych miesiącach wiele innych spółek emitowało jednak dług o ratingach „śmieciowych", by skorzystać z dobrych warunków na rynku. Ultraluźna polityka pieniężna Fedu doprowadziła bowiem do spadku rentowności obligacji „śmieciowych" do poziomów sprzed kryzysu.

Indeks obligacji z ratingami „śmieciowymi" liczony przez Bloomberga i Barclays pokazuje, że w marcu, czyli w okresie największej paniki na rynkach finansowych, średnia rentowność tych papierów zbliżała się do 12 proc. W połowie tego tygodnia wynosiła już tylko 5,8 proc. Dane Barclaysa wskazują, że 65 proc. obligacji korporacyjnych z niskimi ratingami wyemitowanych w sierpniu miało rentowności poniżej 6 proc. Spółka Ball Corp. sprzedała nawet obligacje z rekordowo niską dla tej kategorii (obligacji korporacyjnych z niskimi ratingami, o zapadalności większej niż pięć lat) rentownością – zaledwie 2,875 proc.

– Niepokój inwestorów dotyczący masowych bankructw się zmniejsza. Emisje długu o „śmieciowych" ratingach mogły pozwolić ograniczyć liczbę bankructw, gdyż spółki dostały świeże kapitały, dzięki którym mogą sobie poradzić ze spadkiem sprzedaży spowodowanym pandemią. To zwiększy ich zadłużenie, ale środowisko ultraniskich stóp procentowych pozwoli złagodzić tego skutki – uważa Joseph Lind, zarządzający w firmie Neuberger Berman.

– Jest naprawdę mądrym ruchem dla tych spółek, by zdobywać refinansowanie po niższych kosztach i przesuwać czas spłaty długów. Im więcej spółek to robi, tym lepsze jest to ogólnie dla rynku obligacji korporacyjnych o wysokich rentownościach – wskazuje Nichole Hammond, zarządzająca w firmie Angel Oak Capital Advisors.