– Potencjał rekonstrukcyjny tłumiony przez lata rozkwitł w końcu lat 90. na wielką skalę i niebywałym poziomie – mówi Jarosław Struczyński, wcielający się od 19 lat w postać wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena. – Bitwa pod Grunwaldem, uznawana za jedno z największych wydarzeń militarnych w historii średniowiecza, stała się esencją tego działania.
W bitwie bierze udział od półtora do dwóch tysięcy ludzi, w obozie jest około pięciu–sześciu tysięcy uczestników, dla wielu to historyczny Woodstock. – W 1992 r. na polach Grunwaldu przy kamieniu upamiętniającym śmierć Wielkiego Mistrza rozbiliśmy pierwszy obóz – dodaje Struczyński. – Z roku na rok było nas coraz więcej. W 2010 r., w okrągłą rocznicę najwięcej: w obozie pięć tysięcy, dwa tysiące na polu bitwy, a 160 tysięcy ludzi chciało obejrzeć widowisko. Niesamowite przeżycie. Przyjeżdżają goście z USA, Kanady i Nowej Zelandii. Najliczniej z Rosji, Ukrainy, Litwy, Białorusi.
Polska specjalność
– W ostatnich dziesięciu latach podbiliśmy rynek europejski, jeśli chodzi o ubiory, kowalstwo, naczynia, przedmioty codziennego użytku służące rekonstrukcji historycznej – mówi Struczyński. – Wyposażenie jednego rycerza to kilkanaście do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Jest 60–80 tysięcy ludzi, którzy się tym zajmują w Polsce i osiągnęli najwyższy poziom.
Na pytanie, jak doszło do tego, że stał się wielkim mistrzem, Jarosław Struczyński, z zawodu inżynier mechanik, specjalista od spawania pod wodą, odpowiada: –Niemiecki dziennikarz też pytał mnie, jak to możliwe, bym, będąc Polakiem, odtwarzał rolę wielkiego mistrza. Odpowiedź jest prosta: ktoś musi. Nie utożsamiam się z Krzyżakami, ale byłem inicjatorem odbudowy zamku krzyżackiego w Gniewie, w którym wiele osób uczestniczy w różnych rekonstrukcjach. Z Jackiem, czyli Jagiełłą, przyjaźnimy się od lat. Warszawska grupa Bractwo Kuszy i Miecza, z której się wywodzi, była inicjatorem rekonstrukcji bitwy.
Walorem filmu mają być nowoczesna, wartka narracja i bardzo dużo animacji komputerowych, także w 3D, które mają spełnić dzisiejsze wymagania jakości i zainteresować współczesnego widza.
Dokument jest koprodukcją Polaków, Niemców i Litwinów. Zobaczą go Francuzi, Niemcy, Litwini, Łotysze. Film jest realizowany m.in. w zamkach w Malborku, Gniewie, we Fromborku i w Lidzbarku Warmińskim oraz Toruniu, Pelplinie, ale również w zamku w Trokach, w wieży Giedymina w Wilnie i w Kernave, pierwszej stolicy państwa litewskiego.