Wszystko poszło gładko: Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła, Sąd Najwyższy stwierdził, prezydent złożył przysięgę, kadencja rozpoczęta. A jednak stało się coś złowróżbnego, do czego jeszcze nieraz będziemy wracać, ale czego nie zauważyli dociekliwi komentatorzy. Nie chodzi bynajmniej o tęczowe awanturki grupki kolorowo ubranych posłanek i posłów z lewej strony, znamienne nieobecności postaci politycznych także ze środka. Chociaż tęcza powoli staje się symbolem wolności i trzeba ją traktować bardzo poważnie, zwłaszcza w Polsce.

Nie dziwi też wyjątkowo wielka liczba protestów wyborczych. Te wybory nie były ani równe, ani uczciwe, ani nawet w pełni powszechne. Wystarczy wspomnieć rolę telewizji – za przeproszeniem – publicznej, zaangażowanie w poparcie wiadomego kandydata całego aparatu państwa. Nie dziwi nawet, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego ekspresowo się nad nimi prześlizgnęła, większość pozostawiając bez rozpatrzenia, wykonała za to rytualny gest Piłata, twierdząc na swoją obronę, że protesty nie są poparte dostatecznymi dowodami albo wykraczały poza ramy prawa. Tego właśnie od niej oczekiwano, po to została powołana przez PiS-owską większość sejmową i przez tą większość obsadzona. Dziwi mnie i bardzo zasmuca, że nie znalazł się w tej Sodomie jedyny sprawiedliwy, który by zgłosił swoje zdanie odrębne. Przecież nic by to nie kosztowało, prócz odrobiny prawniczego wysiłku. Przecież nieraz sympatyzujący z PiS-em sędziowie składali swe zdania odrębne w czasach, gdy nie byli jeszcze w większości i kierowała tym trybunałem poprzednia przewodnicząca; włos im wtedy z głowy nie spadł, a teraz grzecznie milczą.

Jest to jeszcze bardziej zasmucające niż niewinne oczy pana prezydenta, gdy przysięgał „dochowanie wierności postanowieniom konstytucji", którą kilka razy zdążył podeptać. Pokazuje bowiem, jaka czeka nas przyszłość sądownictwa. Ta przyszłość chwyci jeszcze nieraz za gardło każdego z nas, kto wejdzie w sądowy spór z wszechmocnym państwem. Tak zakończyły się pierwsze postsowieckie wybory w Wolnej Polsce.