Rok 2017 miał być krytyczny dla Europy: wybory w Holandii, we Francji i w Niemczech, początek negocjacji w sprawie Brexitu. Po negatywnym wyniku referendum w Wielkiej Brytanii w czerwcu 2016 roku i zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach w USA powszechne było oczekiwanie wzmocnienia eurosceptyków i populistów w Unii Europejskiej oraz odwrotu od wspólnego rynku i otwartych granic. Po wyborach w Holandii i we Francji, po lekturze sondaży w Niemczech i badań opinii publicznej w całej UE widać, że negatywny scenariusz jednak się raczej nie ziści.
Najważniejsze państwa UE pozostają na kursie europejskim, a poparcie dla Unii – chyba właśnie ze strachu przed populistami – wzrosło. Komplikacje towarzyszące negocjacjom w sprawie Brexitu i płynące z niego ewidentne szkody dla Wielkiej Brytanii będą raczej zniechęcały do naśladownictwa.
Ważne wyzwania
To uspokojenie nastrojów nie oznacza jednak, że Unia nie stoi przed poważnymi wyzwaniami. W gospodarce wyraźnie widać dwa obszary napięć. Jeden to niedokończona ciągle reforma strefy euro. Drugi – agenda socjalna UE. Na to nakłada się Brexit i związane z nim realne straty gospodarcze po obu stronach kanału La Manche, a także osłabienie bloku wolnorynkowego w Unii.
Proeuropejskie wyniki wyborów w najważniejszych krajach Unii oznaczają, że można poważnie myśleć o scenariuszach większej integracji, która prawdopodobnie doprowadzi do powstania UE wielu prędkości. A przynajmniej do pogłębienia dystansu między strefą euro a resztą Unii. Jeszcze w tym miesiącu Komisja Europejska przedstawi scenariusze rozwoju unii gospodarczo-walutowej, w których pojawi się pomysł stworzenia wspólnego budżetu strefy euro i może ściślejszej współpracy instytucjonalnej w gronie 19 państw UE.
Tego, że kraje te powinny być bardziej ze sobą powiązane fiskalnie, nie kwestionuje także Polska. Ale pytanie, jak daleko będzie szła propozycja Komisji i czy małe na początek zdolności budżetowe strefy euro nie będą ewoluowały w kierunku poważnego budżetu, stanowiącego konkurencję dla budżetu 27 państw UE. Będzie to tym bardziej niebezpieczne, im bardziej strefa euro będzie się integrowała we własnym gronie. Jeśli np. będzie ściślej współpracowała w polityce społecznej, to będzie na to potrzebowała czegoś więcej niż tylko wzajemnych gwarancji zadłużenia. A tak współpraca jest realna, bo Bruksela ma duże ambicje w polityce społecznej, których część krajów UE, w tym Polska, nie podziela.