Pogrążona w kryzysie PGE stawia polityków do pionu

Śmiałe komentarze koncernu w mediach społecznościowych to celowa polityka komunikacyjna. – Państwowa spółka nie może być rzecznikiem linii partii rządzącej – alarmuje były szef PGE.

Aktualizacja: 29.06.2021 10:53 Publikacja: 28.06.2021 21:00

Pogrążona w kryzysie PGE stawia polityków do pionu

Foto: Shutterstock

We wtorek w Pradze rozpocznie się kolejna tura negocjacji w sprawie przyszłości należącej do Polskiej Grupy Energetycznej kopalni węgla brunatnego Turów. Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał zatrzymanie działalności odkrywki do momentu rozpatrzenia pozwu Czechów przeciwko Polsce. Nasi sąsiedzi skarżą się na niszczący wpływ kopalni na ich ujęcia wody pitnej. Przedłużający się spór rodzi coraz więcej konfliktów, zarówno wśród lokalnych społeczności przy polsko-czeskiej granicy, jak i wśród polityków. Niespotykaną jak dotąd taktyką komunikacyjną wykazuje się PGE, która włączyła się w polityczne połajanki na Twitterze.

Czytaj także: Wojna o koncesję dla nowej kopalni

Odważne wpisy

„Opozycja gra interesem Polski w sprawie Turowa. Opozycja uderza w ministrów polskiego rządu, mimo, że ci od kilku dni prowadzą negocjacje z Czechami w sprawie przyszłości kopalni" – napisała PGE na swoim oficjalnym koncie na Twitterze, odwołując się do materiału z „Wiadomości" TVP. Jednak sama kilka dni wcześniej zaatakowała jednego z członków polskiego rządu – wicepremiera i ministra rozwoju, pracy i technologii Jarosława Gowina. Gowin w wywiadzie dla Onetu nie wykluczył, że w sporze z Czechami zostały popełnione poważne błędy, zwłaszcza po stronie poprzedniego zarządu PGE. „Panie wicepremierze, powinniśmy mówić jednym głosem w sprawie Turowa. Nie ma naszej zgody na dziką transformację energetyczną w Polsce. Zadziwiające jest to, że wicepremier polskiego rządu trzyma stronę Czech i neguje polskie stanowisko w sprawie Turowa" – napisały służby prasowe PGE.

Niedługo potem spółka zareagowała też na wypowiedź lidera Polski 2050 Szymona Hołowni, który zarzucił polskiemu rządowi nieudolność w prowadzeniu rozmów z Czechami. „Szymon Hołownia jak chorągiewka: najpierw chciał natychmiast zamknąć kompleks Turów, później chciał dogadać się z Czechami, a teraz oskarża rząd Polski o sianie niepokoju" – czytamy na profilu spółki.

– Mówiąc żartem, być może na konto PGE ktoś się włamał – komentuje Krzysztof Kilian, były prezes PGE. – A już całkiem poważnie, to przypomina mi to lata 70. ubiegłego wieku, gdy partia była z narodem, a firma z partią. Spółka z udziałem Skarbu Państwa nie może być rzecznikiem linii partii rządzącej, ma zajmować się biznesem. Jeśli władze spółki nie zgadzają się z poglądami wicepremiera, to zamiast krytykować go na Twitterze, powinny go wyposażyć w merytoryczne argumenty – przekonuje Kilian. Przypomina, że głównym biznesem PGE jest produkcja energii elektrycznej i wydobycie węgla. – I tym powinna się zająć spółka, a nie polityczną otoczką wokół konfliktu o kopalnię Turów. Jej główny cel to zabezpieczenie miejsc pracy i uspokojenie załogi – dodaje menedżer.

PGE tłumaczy natomiast, że sprawa Turowa jest bardzo ważna z punktu widzenia społecznego i gospodarczego. – Dbamy o to, aby w przestrzeni publicznej nie dochodziło do przekłamań i nadużyć w tym temacie. Dlatego nasze reakcje są szybkie i zdecydowane. Nie możemy pozwolić, aby przyszłość 80 tys. ludzi i szanse rozwojowe regionu turoszowskiego były zagrożone nieodpowiedzialnymi wypowiedziami osób publicznych – wyjaśnia biuro prasowe koncernu.

Wcześniej wiele kontrowersji wywołała też międzynarodowa kampania PGE, przedstawiająca na billboardach dziewczynkę z hasłem „Dlaczego chcesz odebrać mojej rodzinie środki do życia? Zielony Ład, a nie dzika transformacja". To element walki o to, by turoszowski kompleks mógł działać do 2044 r. Jednocześnie jednak PGE skraca planowany czas działania kompleksu węglowego w Bełchatowie o dwa lata – do 2036 r.

Pokaz siły

Tak odważna polityka komunikacyjna może wynikać z mocnej pozycji prezesa PGE Wojciecha Dąbrowskiego w rządowych kręgach. Konflikt o kopalnię Turów spowodował jednak, że PGE przeżywa obecnie najpoważniejszy kryzys wizerunkowy w historii. W sporze z Czechami PGE przekonuje, że jej kopalnia ma znikomy wpływ na warunki hydrologiczne po stronie czeskiej. Na 9 lipca zaprosiła na teren kopalni w Bogatyni samorządowców i przedstawicieli innych firm wydobywczych z Polski, Czech i Niemiec.

We wtorek w Pradze rozpocznie się kolejna tura negocjacji w sprawie przyszłości należącej do Polskiej Grupy Energetycznej kopalni węgla brunatnego Turów. Trybunał Sprawiedliwości UE nakazał zatrzymanie działalności odkrywki do momentu rozpatrzenia pozwu Czechów przeciwko Polsce. Nasi sąsiedzi skarżą się na niszczący wpływ kopalni na ich ujęcia wody pitnej. Przedłużający się spór rodzi coraz więcej konfliktów, zarówno wśród lokalnych społeczności przy polsko-czeskiej granicy, jak i wśród polityków. Niespotykaną jak dotąd taktyką komunikacyjną wykazuje się PGE, która włączyła się w polityczne połajanki na Twitterze.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Setki tysięcy Rosjan wyjadą na majówkę. Gdzie będzie ich najwięcej
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie