Reklama

#RZECZoPRAWIE - Marek Domagalski: konsekwencje prawne śmigusa-dyngusa

Czy w tradycyjnym polewaniu się wodą w Lany Poniedziałek trzeba zachować umiar? Na to pytanie odpowiadał w programie Anny Wojdy #RZECZoPRAWIE Marek Domagalski, dziennikarz "Rzeczpospolitej".

Aktualizacja: 17.04.2017 15:14 Publikacja: 17.04.2017 14:21

#RZECZoPRAWIE - Marek Domagalski: konsekwencje prawne śmigusa-dyngusa

Foto: rp.pl

- Jest to dzień szczególny. Nie zawsze kończy się na tym, że wychodzimy z domu w suchym ubraniu, a wracamy w mokrym. Zabawa kończy się tam, gdzie zaczyna się niebezpieczeństwo np. wypadki samochodowe. Są skrajne przypadki zrzucania wody w workach np. z wiaduktów na drogami. To wykracza poza obyczaj, poza normę, pewien luz związany z zabawą - mówił dziennikarz działu prawa.

Jego zdaniem polanie wodą obcej osoby, nawet w większej ilości niż z plastikowego jajka, jest dopuszczalne.

- Chodzi o to, żeby wyczuć, na ile ta druga osoba pozwala. Pozwolenie, zgoda drugiej strony na jakieś zachowanie jest swego rodzaju immunitetem. Trudno wychodzić potem z pretensjami, jeśli godziło się na pewne zachowanie - tłumaczył Marek Domagalski.

Czy można dochodzić odszkodowania, gdyby w wyniku oblania doszło do zniszczenia odzieży czy innej rzeczy? - pytała Anna Wojda.

- Takie roszczenie miałoby spore szanse w sądzie, zwłaszcza, gdyby spór toczył się między osobami zupełnie obcymi, a szkoda była istotna. Jestem jednak pewien, że sąd brałby pod uwagę atmosferę dnia i jego wyjątkowość - powiedział dziennikarz.

Reklama
Reklama

Zaznaczył jednak, że osoby przed ukończeniem 13 lat nie odpowiedzą za szkodę wyrządzoną oblewaniem. Natomiast młodzież między 13. a 18. rokiem życia może odpowiadać, ale trzeba wykazać, że młody człowiek miał świadomość naganności swego zachowania. Nie będzie to łatwe.

- Będzie twierdził, że przecież cała ulica się tak bawiła, więc nie chciał być gorszy - mówił Marek Domagalski.

Za małe dzieci odpowiadają natomiast rodzice, o ile wykaże się im braki w nadzorze na dzieckiem. I to  także może nie być proste.

- Było orzeczenie Sądu Najwyższego, że nie można wymagać od rodziców - nawet jeśli dziecko lubi łobuzować - żeby pilnowali go na okrągło. Jeśli więc dziecko biega po ulicy z sikawką z kolegami, to o.k. Gorzej, jeśli z balkonu, z wysokiego piętra zrzuca worki z wodą, a rodzice w domu na to nie reagowali - twierdzi dziennikarz.

Poważne problemy zaczynają się tam, gdy wskutek lekkomyślnego zachowania podczas śmigusa-dyngusa dochodzi do okaleczenia, inwalidztwa. Wtedy poszkodowany ma prawo szukać odpowiedzialnego. Działają wspomniane już zasady:  dorosły odpowiada, dziecko - nie, ale w pewnych sytuacjach mogą odpowiadać jego rodzice.

- Ta odpowiedzialność jest daleko idąca, bo może obejmować  także wypłatę wysokiego zadośćuczynienia - mówił Marek Domagalski.

Reklama
Reklama

#RZECZoPRAWIE: Marek Domagalski - Konsekwencje prawne śmigusa-dyngusa

Samorząd i administracja
Znamy wyniki egzaminu na urzędnika mianowanego. „Przełamaliśmy barierę niemożności"
Prawo w Polsce
Czy można zagrodzić jezioro? Wody Polskie wyjaśniają
Prawo dla Ciebie
Zamieszanie z hybrydowym manicure. Klienci zestresowani. Eksperci wyjaśniają
Za granicą
Ryanair nie poleci do Hiszpanii? Szykuje się strajk pracowników. Jest stanowisko przewoźnika
Prawo drogowe
Będzie podwyżka opłat za badania techniczne aut. Wiceminister podał kwotę
Reklama
Reklama