Instalowanie monitoringu, wymyślnych systemów kontroli dostępu i stosowanie wyrafinowanych technik analizy obrazu do pilnowania obiektów i zapewnienia bezpieczeństwa ludziom okazało się w tym roku doskonałym biznesem. Jednorazowy wy- datek na kamery, urządzenia elektronicznego dozoru, oprogramowanie dla centrum handlowego średniej wielkości to koszt minimum 40 tys. zł – potem eksploatacja i obsługa systemu kosztuje kolejne kilka tysięcy miesięcznie.
Już tegoroczny, skokowy wzrost kosztów pracy spowodowany ozusowaniem umów-zleceń wymusił na spółkach security odchodzenie od fizycznej ochrony obiektów.
– Konsalnet bez wątpienia postawi w najbliższych latach na zastępowanie strażników nowoczesnymi systemami technicznymi – zapowiada Jacek Pogonowski, prezes spółki nr 2 w polskiej branży ochrony. Konsalnet wie, jak przyspieszyć: nie wyklucza przejmowania wyspecjalizowanych firm oferujących usługi w dziedzinie dozoru elektronicznego
W większości firm zajmujących się systemami bezpieczeństwem trwają żniwa. – Nasz dział techniczny, który odpowiada za instalacje, np. coraz powszechniejsze zabezpieczenia ogrodzeń, czyli tzw bramy podczerwieni – w ostatnich miesiącach po- dwoił swój potencjał – mówi Radosław Busiło, wiceszef spółki RR Security ochraniającej 30 osiedli w pięciu największych polskich miastach. – Coraz częściej decydujemy się na większe inwestycje w elektronikę, bo to wydatek jednorazowy, pozwala zredukować obsadę posterunków i potem skupić się jedynie na bieżącej konserwacji instalacji – dodaje.
Biznes w oku kamery
Firma City Security z czołówki branży, obsługująca liczne centra handlowe w kraju, na nowe techniczne rozwiązania planuje przeznaczyć w najbliższym czasie ponad 5 mln zł. – Pracujemy przede wszystkim nad stworzeniem nowoczesnego ośrodka za- awansowanej analizy obrazu przesyłanego z sieci kamer telewizyjnych rozlokowanych w ochranianych obiektach i mobilnych systemów wizyjnych przeznaczonych do rejestracji zdarzeń podczas imprez masowych – mówi Beniamin Krasicki, prezes City Security. – Odkąd lawinowo zaczęły rosnąć koszty ochrony fizycznej, łatwiej przekonać klientów, by w większym stopniu uwzględniali inwestycje w technikę, a potem współpracowali przy tworzeniu skutecznych rozwiązań – obserwuje Krasicki.