Przedsiębiorcy oczekują rozmów i dalszej pomocy

Niezależnie od rozwoju sytuacji epidemiologicznej firmy nadal będą potrzebowały wsparcia państwa w przezwyciężeniu skutków kryzysu. Nie chodzi już jednak o pomoc „po równo".

Aktualizacja: 02.09.2020 06:06 Publikacja: 01.09.2020 21:00

Przedsiębiorcy chcą też od rządu wsparcia, które pozwoliłoby powstrzymać szczególnie cennych specjal

Przedsiębiorcy chcą też od rządu wsparcia, które pozwoliłoby powstrzymać szczególnie cennych specjalistów przed wyjazdem za granicę

Foto: PAP, Andrzej Grygiel

– Spotkało nas coś nie do przewidzenia. Jeszcze rok czy pięć lat temu nikt by nie uwierzył, że gospodarkę można wyłączyć jak światło. A jednak – mówi Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Gdy to już się stało, zaczęliśmy się zastanawiać, jak pomóc gospodarce, firmom i pracownikom. I ta pomoc przyszła, czasem spóźniona, czasem źle zaadresowana, ale przyszła. To nie jest zarzut pod adresem rządu, wszyscy działaliśmy w sytuacji nadzwyczajnej – mówi przewodniczący FPP.

Czytaj także: Nastroje lepsze, ale nie we wszystkich firmach

Powtórny lockdown?

Większość przedsiębiorców i ekonomistów nie dopuszcza dziś myśli o ponownym zamrożeniu gospodarki. – Absolutnie nie wyobrażam sobie ponownego pełnego lockdownu – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego. – Mogę sobie wyobrazić lockdowny punktowe, bardzo precyzyjnie ukierunkowane – dodaje. Jej zdaniem w takich przypadkach wszystko powinno być jednak przygotowane tak, żeby zarówno przedsiębiorcy, jak i pracownicy, których dotknie lockdown, wiedzieli, czego mogą się spodziewać oraz przez jaki okres dotykać ich będzie ponowne zamrożenie.

W podobnym tonie wypowiadają się szefowie najważniejszych organizacji przedsiębiorców. Mniej optymistycznie widzi to jednak Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club. – Gospodarka musi żyć, ale pandemia nie odpuszcza, nie wykluczałbym więc całkowicie ponownego lockdownu. Wszystko zależy od rozwoju sytuacji, ale na miejscu rządu nie odwoływałbym alertu – mówi szef BCC.

Tarcze w pogotowiu

W ocenie pracodawców i ekonomistów zarówno gospodarka, jak i firmy, nadal będą potrzebowały wsparcia.

– To nie powinna być pomoc „po równo" dla wszystkich – mówi Małgorzata Starczewska-Kszysztoszek. – Pomoc powinna być skupiona na branżach, które dotknie druga fala epidemii i na tych, które nie odbudowały się po pierwszym jej uderzeniu – tłumaczy. Pytana, jak pomagać, odpowiada krótko: – Jestem za instrumentami zwrotnymi, przyznawanymi na warunkach lepszych niż rynkowe.

Przekonuje, że trzeba sięgać po takie instrumenty, bo firmy dotknięte skutkami kryzysu będą miały kłopot z pozyskaniem kredytów.

– Choć trudno przechodzi mi to przez gardło, uważam, że nie powinno już być instrumentów skierowanych po równo do pracowników. Rząd powinien się skupić teraz na wsparciu specjalistów, którzy będą szczególnie cenni przy odbudowie pozycji firm i gospodarki. Pomoc powinna być ukierunkowana tak, by pomóc ich zatrzymać i zapobiec ewentualnemu odpływowi za granicę – tłumaczy Starczewska-Krzysztoszek. Jej zdaniem rząd powinien takie działanie oprzeć na szczegółowych analizach i bardzo precyzyjnie zaplanować. – Obawiam się jednak, że takich analiz nie ma i chyba nawet nie chce ich mieć – mówi ekonomistka.

– Rząd powinien rozważyć wspomaganie firm i gospodarki przynajmniej do końca roku. Kolejne odsłony tarcz antykryzysowych powinny być w przygotowaniu. Owszem, dzięki dotychczasowej pomocy część firm stanęła na nogi, ale większość ciągle ma kłopoty z płynnością finansową. Wiele przygotowuje się do redukcji zatrudnienia – tłumaczy Marek Goliszewski. Dlatego jego zdaniem rząd powinien przygotować szczegółowy plan rozdysponowania 160 mld euro pomocy z Unii Europejskiej. – Tam, gdzie da się prowadzić działalność gospodarczą, przy zachowaniu precyzyjnie opisanych wymogów sanitarnych, działalność powinna być prowadzona. Ale życie ludzkie jest najważniejsze – mówi prezes BCC.

Siądźmy do stołu

Zdaniem Marka Kowalskiego niezależnie od tego, czy druga fala pandemii przyjdzie, czy nie, rząd wraz z pracodawcami i związkami zawodowymi powinien teraz zacząć pracę nad prawem kryzysowym. Takim, które nawet jeśli nie przyda się teraz, może się przydać przy innych nagłych kryzysach, za rok czy dwa. – Żyliśmy trochę jak w gospodarstwie domowym, które ma jakieś niewielkie oszczędności, na wypadek choroby czy nagłego zdarzenia. Dziś wiemy już, że to za mało – mówi Marek Kowalski. – W ustawie kryzysowej powinny się znaleźć przepisy, które sprawdziły się w czasie pandemii, natomiast te, które się nie sprawdziły, powinny być poprawione, zastąpione innymi – tłumaczy.

Przekonuje też, że rząd powinien pomyśleć o stworzeniu funduszu kryzysowego, który mógłby być wykorzystany w okresie trudnym dla gospodarki. – Być może powinien o tym rozmawiać z bankami i Polskim Funduszem Rozwoju – mówi szef FPP.

Do rozmów zachęca też Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP: – My dzisiaj dużo spekulujemy. Nie wiemy, jak rozwinie się sytuacja epidemiologiczna. Nie do końca wiemy, co dzieje się w budżecie państwa.

Andrzej Malinowski zwraca uwagę, że nastroje wśród przedsiębiorców, po odbiciu w czerwcu i lipcu, znów się pogarszają. Wiele firm ma w dalszym ciągu problemy z płynnością. – Bez wątpienia będą potrzebowały dalszej pomocy. Ta pomoc nie powinna jednak polegać na dawaniu czegokolwiek do ręki. Chodzi o stworzenie mechanizmów, które pozwolą się odbić firmom od pandemii. O wędkę, a nie rybę – mówi Andrzej Malinowski. Jego zdaniem rząd powinien dziś usiąść z przedsiębiorcami do stołu i przedyskutować różne scenariusze i pomysły na walkę z kryzysem. – Rząd ciągle mówi, że wsłuchuje się w głos suwerena, ale jakoś rozmawiać z suwerenem nie chce. W efekcie decyzje podejmuje często sam urzędnik, który nie do końca ma wiedzę, np. jak funkcjonują firmy czy dane gałęzie gospodarki. – To błędna strategia – mówi szef Pracodawców RP.

Opinia dla „rz"

Maciej Witucki, Prezydent Konfederacji Lewiatan

Nie ma już pieniędzy na rozrzucanie z helikoptera. Nie możemy sobie pozwolić na dalsze rozdawanie pieniędzy wszystkim jak leci. Oczywiście jeśli zajdzie taka potrzeba, rząd musi pomagać. Ta pomoc musi być jednak inaczej zaadresowana. Chodzi o wsparcie punktowe, branżowe. Takie, które trafi tam, gdzie kryzys wywołany pandemią uderzy najmocniej. W poszczególnych powiatach i sektorach rynku.

– Spotkało nas coś nie do przewidzenia. Jeszcze rok czy pięć lat temu nikt by nie uwierzył, że gospodarkę można wyłączyć jak światło. A jednak – mówi Marek Kowalski, przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Gdy to już się stało, zaczęliśmy się zastanawiać, jak pomóc gospodarce, firmom i pracownikom. I ta pomoc przyszła, czasem spóźniona, czasem źle zaadresowana, ale przyszła. To nie jest zarzut pod adresem rządu, wszyscy działaliśmy w sytuacji nadzwyczajnej – mówi przewodniczący FPP.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców