Koronawirus grzebie weselny biznes

Nagłaśniane w mediach przypadki zakażeń na weselach i nowe obostrzenia sanitarne zmniejszyły szanse branży usług ślubnych na odrobienie części strat w drugiej połowie roku.

Publikacja: 09.08.2020 21:00

Koronawirus grzebie weselny biznes

Foto: Adobe Stock

Jeszcze pod koniec czerwca, kilka tygodni po odmrożeniu wartej 8 mld zł branży ślubnej, jej przedstawiciele mówili o ok. 50-proc. spadku przychodów w tym roku. Teraz obawiają się, że sięgnie on 70 proc., po tym jak Ministerstwo Zdrowia w ramach nowych obostrzeń ograniczyło liczbę gości weselnych w zagrożonych pandemią „czerwonych powiatach" do 50 osób.

To jedna trzecia ustalonego w czerwcu limitu 150 osób, który dla wielu obiektów na wesela jest progiem rentowności. – Nie byliśmy zwolennikami wprowadzenia na weselach limitu 150 osób niezależnie od wielkości sali. Proponowaliśmy, by dopasować liczbę uczestników do powierzchni obiektów, bo te mają i 80, i 400 mkw. – przypomina Agnieszka Winnicka, prezes powołanego w czasie pandemii Polskiego Stowarzyszenie Branży Ślubnej (PSBŚ). Jak dodaje, regionalizacja przepisów jest słuszna i logiczna, lecz problemem jest sposób wprowadzania obostrzeń; nie daje on ani organizatorom, ani parom młodym czasu na dostosowania się do zmian. Tymczasem wesela nie organizuje się z tygodnia na tydzień.

– Współczuję młodym parom, które tuż przed ślubem dowiedziały się, że muszą wyprosić z wesela setkę gości – twierdzi Katarzyna Bugaj, prezes Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych, która mówi o 70–80 proc. spadku zleceń na tym rynku. Nawet ci, którzy utrzymali zlecenia, notują spadek przychodów, gdy weselne budżety są ograniczane m.in. ze względu na mniejszą liczbę gości. Duże imprezy na ponad 200 osób, w tym te z udziałem gości z zagranicy, zostały już przesunięte na przyszły albo nawet 2022.

Branża liczyła, że w sierpniu, wrześniu i październiku odrobi część tegorocznych strat. Teraz jednak część par, które planowały wesela na 100–150 osób, może je odwoływać w obawie, że przed ślubem ich powiat trafi na czerwona listę. Niepewność związana z nowymi obostrzeniami może więc wywołać nową falę rezygnacji z zamówionych imprez, choć jak wynika z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego, na razie trudno mówić o nagłaśnianej w mediach lawinie wesel z koronawirusem. Do 17 lipca stwierdzono zakażenia na 29 weselach. Sporo, chociaż przy co najmniej kilku tysiącach imprez zorganizowanych w tym czasie, nie jest to duża skala. – W ponad 90 proc. powiatów nie ma zakażeń na weselach – przypomina Agnieszka Winnicka, która zaznacza, że większość organizatorów (zwłaszcza ci w dużych miastach) przestrzega reżimu sanitarnego; zmienia się forma składania życzeń (bez ucisków pary młodej), rezygnuje się z grupowych weselnych zabaw, a niektórzy stawiają nawet płyny do dezynfekcji przy każdym nakryciu i mierzą temperaturę gościom.

Jak szacuje prezes PSBŚ, po czerwcowym odmrożeniu branży odbywa się ok. 10–12 tys. wesel miesięcznie. To ponaddwukrotnie mniej niż w szczycie sezonu ślubnego (czerwiec–wrzesień) zeszłego roku, gdy organizowano ponad 20 tys. ślubnych imprez miesięcznie. W jego pierwszej połowie zawarto ponad 66 tys. małżeństw – w tym roku tylko 37 tys. Według Agnieszki Winnickiej w większości organizowanych teraz imprez, także tych planowanych na 150 osób, uczestniczy zwykle do 100 gości. Jest też ryzyko, że bez oczekiwanego odbicia na jesieni część firm z branży ślubnej upadnie.

– Już widzimy, że w 2021 r. popyt wzrośnie, a podaż usług może spaść. Wesela mogą być więc droższe – przewiduje Katarzyna Bugaj, która przyszłoroczny kalendarz ma już wypełniony w 90 proc.

Jeszcze pod koniec czerwca, kilka tygodni po odmrożeniu wartej 8 mld zł branży ślubnej, jej przedstawiciele mówili o ok. 50-proc. spadku przychodów w tym roku. Teraz obawiają się, że sięgnie on 70 proc., po tym jak Ministerstwo Zdrowia w ramach nowych obostrzeń ograniczyło liczbę gości weselnych w zagrożonych pandemią „czerwonych powiatach" do 50 osób.

To jedna trzecia ustalonego w czerwcu limitu 150 osób, który dla wielu obiektów na wesela jest progiem rentowności. – Nie byliśmy zwolennikami wprowadzenia na weselach limitu 150 osób niezależnie od wielkości sali. Proponowaliśmy, by dopasować liczbę uczestników do powierzchni obiektów, bo te mają i 80, i 400 mkw. – przypomina Agnieszka Winnicka, prezes powołanego w czasie pandemii Polskiego Stowarzyszenie Branży Ślubnej (PSBŚ). Jak dodaje, regionalizacja przepisów jest słuszna i logiczna, lecz problemem jest sposób wprowadzania obostrzeń; nie daje on ani organizatorom, ani parom młodym czasu na dostosowania się do zmian. Tymczasem wesela nie organizuje się z tygodnia na tydzień.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Materiał partnera
XX Jubileuszowy Międzynarodowy Kongres MBA
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów