#RZECZoBIZNESIE: Firmy rodzinne nie interesuje krótkoterminowy wynik

Firma rodzinna z założenia chce trwać i patrzy długoterminowo – zgodzili się goście programu Michała Niewiadomskiego. O firmach rodzinnych opowiadają dr Adrianna Lewandowska, prezes Instytutu Biznesu Rodzinnego i Przemysław Lutkiewicz, wiceprezes LPP.

Aktualizacja: 30.05.2018 18:25 Publikacja: 30.05.2018 17:21

#RZECZoBIZNESIE: Firmy rodzinne nie interesuje krótkoterminowy wynik

Foto: tv.rp.pl

Firmy rodzinne są teraz trendy?

Lewandowska: W naszych sercach zawsze były trendy. Jednak teraz więcej się o nich mówi, zwłaszcza w kontekście zmiany pokoleniowej.

Firma rodzinna może być duża. Przykładem jest Volkswagen, gigantyczny koncern. Zmienia się postrzeganie firmy rodzinnej?

Tak. Firma rodzinna z założenia chce trwać. Żeby trwać musi mieć 2 parametry. Parametr biznesowy (rozwoju) i rodzinny (jak spowodować, żeby się w firmie do siebie uśmiechali). O firmach rodzinnych przestajemy myśleć w kontekście rzemiosła. Jeżeli firma jest rodzinna i duża, to najczęściej wielopokoleniowa.

Co zrobić, kiedy młodzi nie chcą przejmować biznesu po rodzicach?

Jeśli takie pytanie zaczyna sobie stawiać prezes przed odejściem to jest za późno. Niestety przejmować biznesy chce tylko 8 proc. dzieci. Oni odziedziczą na początku wiedzę (o rynku, klientach, pracownikach itd.), potem władzę (za jakiś projekt). Następnie przekazuje się własność. To wszystko powinno odbyć się na poziomie wspólnych wartości.

Jak w LPP postrzega się biznes rodzinny?

Lutkiewicz: W LPP model jest podobny do innych firm rodzinnych. Najpierw właściciel zakłada firmę, rozwija ją, po 20 latach zastanawia się co zrobić z firmą. Nasz prezes chce ją przekazać przyszłym pokoleniom, zamiast sprzedać.

Wartości które mamy w firmie definiujemy na nowo. Chodzi o uczciwość, dobre traktowanie ludzi i podejście biznesowe. Ta firma musi być długodystansowa, nie interesuje nas krótkoterminowy wynik. Patrzymy na 10,15,50 lat do przodu. Taka firma musi mieć zdrowy bilans, stabilne finansowanie i dobre produkty.

Osoba właściciela gwarantuje niezmienność strategii. Nasza jest jasna: chcemy rozwijać się w branży odzieżowej, mieć swoje marki, wchodzić do kolejnych krajów, nie przejmujemy innych firm, rozwijamy się organicznie.

Ważna jest też szybka decyzyjność, bo rynek jest dynamiczny i trzeba się do niego szybko dostosowywać. To, że mamy właściciela, który podejmuje decyzje jednoosobowo i szybko, biorąc na siebie ryzyko ewentualnych pomyłek, powoduje, że firma odnosi sukcesy.

Czym różni się model biznesowy firmy rodzinnej od firmy nastawionej tylko na zysk?

Prosta długofalowa strategia. Do tego patrzy się na finanse w długim terminie. Podejmujemy decyzje biznesowe, nie żeby za miesiąc, trzy było dobrze, tylko za 5-10 lat. Z niektórych rzeczy rezygnujemy, chociaż wiemy, że krótkoterminowo byłby zysk, ale długoterminowo mógłby ucierpieć prestiż firmy.

Najważniejsi są ludzie i ich traktowanie. U nas po 10 latach pracownik dostaje zegarek z dedykacją. Rok temu rozdaliśmy ponad 100 takich zegarków. Niektórzy są z nami przez 20 lat. Do tego kontrahenci, firmy meblarskie, oświetleniowe czy budowlane, które tworzą nasze sklepy. Współpracujemy z nimi od 20 lat.

Dzięki temu firma ma duże zaufanie rynku, klienta i kontrahentów. To pozwala dobrze prosperować.

Jakbyśmy porównali polskie firmy z włoskimi, niemieckimi czy francuskimi, to gdzie jesteśmy?

Lewandowska: Na początku drogi. Tam firmy są już w 5-6 pokoleniu. Na zjazdach w Polsce, osób, które dyskutują o przyszłości firmy jest kilka. Tam spotyka się 60-70 członków rodziny. Na niektórych zjazdach pojawia się nawet 700 osób. I to wszystko są członkowie rodziny. Różni nas ta skala.

Druga rzecz, to trochę inny model zarządzania. Z racji tego, że jesteśmy w pierwszym pokoleniu, to wciąż widać styl zarządzania oparty na silnym autorytecie właściciela. Ich dzieci już wchodzą na styl partycypacyjny i budowanie zespołów.

Z rodziną dobrze wychodzi się na zdjęciach. W każdej firmie dochodzi do napięć i kłótni. Wracając do domu znowu jesteśmy z tą osobą. Jak nie zwariować w takiej sytuacji?

Żeby nie dostać schizofrenii trzeba uzmysłowić sobie w jakie role wchodzimy w firmie rodzinnej. Każdy właściciel jest właścicielem, menadżerem, kolegą, tatą czy mężem. Przychodząc do niego jako dziecko, musimy wiedzieć w jakiej roli go spotykamy. Jeżeli powie nam coś trudnego, to nie mówi jako ojciec czy mąż, tylko jako menadżer odpowiedzialny za firmę. On mówi z biznesowego punktu widzenia, a nie jako ktoś bliski. Trzeba nauczyć się tych ról.

Druga rzecz to klaryfikacja zasad, co możemy, a czego nie. Kłótnie najczęściej wynikają z tego, że mamy różne spojrzenie na pewne rzeczy. Np. na inwestycje. Jak spiszemy ład rodzinny, to o 80 proc. wzrasta szansa na rodzinną harmonię, która przekłada się potem na wyniki finansowe.

Jakie wartości są najważniejsze w waszej konstytucji?

Lutkiewicz: Podstawowe wartości, którymi każdy z nas się kieruje na co dzień. Uczciwość, tolerancja, mówienie prawdy, traktowanie drugiej osoby tak jak sam chciałbym być traktowany.

Firmy rodzinne są teraz trendy?

Lewandowska: W naszych sercach zawsze były trendy. Jednak teraz więcej się o nich mówi, zwłaszcza w kontekście zmiany pokoleniowej.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły