Od jesieni 2019 roku, kiedy to ujawniono tzw. aferę Khana bank i jego prezes są pod ogromną presją opinii publicznej oraz inwestorów.
Tidjane Thiam od początku zaprzecza, że wiedział lub miał udział w szpiegowaniu byłego pracownika banku Iqbala Khana.
Ostatniego dnia września 2019 r. szwajcarskie media obiegła sensacyjna wiadomość o samobójstwie współpracownika Credit Suisse. Mężczyzna miał zlecić szpiegowanie jednego z byłych managerów firmy, który odszedł do konkurencji - UBS Group. Według policji współpracownik nie wytrzymał presji po ujawnieniu jego roli w szpiegowaniu bankowego urzędnika.
Prezes Thiam zapewniał, że nic nie wiedział o szpiegowaniu byłego dyrektora operacyjnego banku Iqbala Khana i uważa takie działania za absolutnie niedopuszczalne. Wtedy też wsparli go najwięksi udziałowcy banku.
Jednak szwajcarskie media przypominają, że Khan odszedł z Credit Suisse po kłótni z Thiamem. A w grudniu zeszłego roku okazało się, że nie tylko Khan był "nadzorowany". Bank zlecił obserwacją także własnego szefa kadr Petera Goerke, a zleceniodawcą był jeden z najbliższych współpracowników prezesa banku - dyrektor operacyjny Olivier Bouée, który natychmiast stracił stanowisko - informuje "Neue Zuricher Zeitung".