Cyfrowa rewolucja dotyka wszystkich branż. W medycynie można ją postrzegać jako szansę na łatwiejszy i szybszy dostęp do usług medycznych, lepszą diagnozę i spadek kosztów. Jest też odpowiedzią na deficyt personelu medycznego, z którym zmaga się wiele krajów. Pacjenci mają do nowych technologii stosunkowo duże zaufanie (więcej w ramce obok).
Jednocześnie trzeba też mieć na uwadze, że coraz większe „ucyfrowienie" wiąże się z rosnącą podatnością na ingerencję cyberprzestępców. Po włamaniu się do sieci szpitala luki w zabezpieczeniach aparatów USG mogą umożliwiać łatwe wydobycie prywatnych danych pacjentów – przestrzega firma Check Point. Dużym zagrożeniem jest też ransomware, czyli wirus wymuszający okup. Dwa lata temu zakłócił funkcjonowanie kilkudziesięciu placówek służby zdrowia w Wielkiej Brytanii.
Nie oznacza to oczywiście, że cyfryzację medycyny trzeba powstrzymać. To proces nieunikniony. Zagrożenie ze strony hakerów jest natomiast argumentem za tym, żeby producenci sprzętu, oprogramowania i przedstawiciele placówek medycznych dbali o dobre zabezpieczenia.
Polacy z potencjałem
Szybki postęp technologiczny sprawia, że rewolucja w medycynie odbywa się na naszych oczach. Przybywa rozwiązań, które pozwalają monitorować stan zdrowia oraz są pomocne podczas zabiegów i operacji.
– Diametralnie zmienia się także system nauczania przyszłych specjalistów, którzy dzięki symulatorom medycznym poznają wszystkie procedury, które należy wykonać podczas zabiegów – mówi Tomasz Kierul, prezes firmy InventionMed. Dodaje, że pominięcie zbędnej praktyki na organizmach żywych eliminuje ryzyko powikłań zdrowotnych u pacjentów, wpływa również na skrócenie tzw. krzywej uczenia. Coraz większe znaczenie zyskuje też technologia wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości.