Reklama

Łakocie z Polski

Słodycze z polskich firm są lubiane w licznych krajach, a receptury wielu wyrobów mają przedwojenny rodowód.

Publikacja: 18.04.2018 08:43

Łakocie z Polski

Foto: NAC

Spółka akcyjna E. Wedel zarejestrowała 10 lipca 1936 roku słowny znak towarowy „Ptasie mleczko”. Nowy smakołyk szybko stał się przebojem i obok Prince Polo oraz krówek stał się sztandarowym produktem polskiego przemysłu cukierniczego.

Wedel nie był jedynym znanym producentem słodkości. O podniebienia dbała m.in. palarnia kawy Pluton, założona w 1882 roku w Warszawie przez Tadeusza Tarasiewicza. Firma odniosła sukces dzięki odkryciu ekstraktu kawy przez młodego chemika Wacława Wisłockiego. Technologię palenia kawy firma opatentowała na początku wieku nie tylko w Rosji, ale także w Belgii, Francji i na Węgrzech. W 1914 roku w jednym z siedmiu sklepów w Warszawie i w dwóch w Łodzi można było kupić 13 gatunków kawy. W niepodległej Polsce firma bardzo szybko odbudowała mocną pozycję. W latach dobrej koniunktury (1928-1930) Pluton był największą w Polsce palarnią kawy, miał 19 sklepów, a roczne przychody w wysokości ok. 3 mln zł i zyski 260-280 tys. zł.

Wolny handel nie istnieje

Kryzys uderzył także w producentów słodyczy. Niemal zamarł polski eksport płodów rolnych: w 1928 roku wywieźliśmy trzody chlewnej za 208 mln zł, zaś w 1934 roku tylko za 18 mln zł; cukru za 102 i 13 mln zł, masła za 66 i 9 mln zł – wymieniał Kwiatkowski. Kraje zaczęły chronić swoje rynki.

W 1930 roku, po podniesieniu ceł przez USA, podobny ruch wykonała reszta państw – według wyliczeń Ligii Narodów taryfy celne wzrosły o 300-500 procent. Państwa wprowadziły także ograniczenia dewizowe – w 1930 roku miały je 3 kraje, w 1938 roku prawie 40.

Wolny handel przestał istnieć, o czym przekonali się nawet polscy przedsiębiorcy. Warszawski cukiernik Wojciech Herbaczyński opisuje w książce „W dawnych cukierniach i kawiarniach warszawskich” losy francuskiej inwestycji właścicieli Ziemiańskiej – Karola Albrechta i Jana Skąpskiego. „W 1932 roku przedsiębiorczy Albrecht postanowił otworzyć filie w Nicei. Projektem zainteresował dyrektora Banku PKO, który zgodził się sfinansować przedsięwzięcie. Zorganizowaniem placówki zajął się brat dyrektora wespół z Albrechtem. Kupiono w Nicei plac. Wzniesiono budynek, urządzono piekarnię oraz magazyny i mieszkania dla pracowników.

Reklama
Reklama

W różnych punktach miasta kupiono dziesięć sklepów, które od zewnątrz jednakowo pomalowano, a wewnątrz jednakowo urządzono i oświetlono. Wyroby przygotowali sprowadzeni z Polski piekarze i cukiernicy. I oto jednego dnia o jednej i tej samej godzinie otwarto wszystkie sklepy. Powodzenie niesamowite! Nicea wówczas miała 200 tys. mieszkańców, nie mówiąc o turystach, których zawsze tu pełno. A pieczywo i ciastka były dobre, co się zowie.

Niestety, powodzenie to stało się niebezpieczną konkurencją dla miejscowych piekarzy i cukierników, którzy zastosowali bojkot. Pech chciał, że zbiegło się to w czasie z napięciem w stosunkach polsko-francuskich, na tle spłat zaciągniętych przez Polskę długów za dostarczoną w 1920 roku broń. W tej sytuacji merostwo Nicei poparło bojkot tamtejszych rzemieślników przeciwko polskiemu przedsięwzięciu. Piekarze i cukiernicy francuscy, ubrani w białe fartuchy, wystawili pikiety, nie wpuszczając nikogo do sklepów. Słoneczna Nicea przeżyła sensację, a polska firma bankructwo.”

Na końcu zawsze Niemiec

W 1935 roku co czwarta kawiarnia w Warszawie i co dziesiąta w Polsce należały do Plutona. W 1936 roku dyrekcja firmy podjęła decyzję o rozbudowie z pomocą Instytutu Naukowej Organizacji Pracy i Kierownictwa.
W 1938 roku Pluton otworzył pierwszy bar kawowy. Sukces Plutona był tym większy, że na polski rynek usiłowali wejść Niemcy, którzy niemal do końca lat 30. mieli monopol na handel kawą i herbatą. Polscy przedsiębiorcy wspominali, że ilekroć usiłowali obejść niemieckich pośredników, okazywało się na koniec, że i tak lądowali u nich z zamówieniami, a zmieniał się jedynie szyld.

Kordian Tarasiewicz, który należał do trzeciej generacji właścicieli firmy, wspominał, że Wolne Miasto Gdańsk miało niezwykle silną pozycję w handlu zagranicznym. W kontyngencie na herbatę miało 65 procent udziału, na kawę brazylijską 54 procent i 62 procent na kawę z innych obszarów.

Pluton był o krok od uniezależnienia się od niemieckich pośredników. Porozumiał się z plantatorem polskiego pochodzenia w Angoli, któremu płacić miał w złotówkach na konto przebywającej w Polsce jego rodziny. Wszystko dopięte było na ostatni guzik, jednak latem 1939 roku żadna firma nie chciała ubezpieczyć transportu morskiego.

100 Lat Polskiej Gospodarki
Grzegorz W. Kołodko: Największym wyzwaniem jest demografia
100 Lat Polskiej Gospodarki
Jan Grzegorz Prądzyński: Wielkim wyzwaniem będą samochody autonomiczne
100 Lat Polskiej Gospodarki
Dąbrowski: Otworzyć się na potrzeby nowego pokolenia
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama