Zjedzenie dużej porcji pączków to wyzwanie dla kilku narządów – żołądka, trzustki i wątroby. Ci, którym w Tłusty czwartek zdarzało się przeholować ze słodkimi wypiekami, doskonale znają objawy „nadużycia”. Uczucie rozpierania, odbijania, bóle w nadbrzuszu – to typowe sygnały, że trawienie idzie z trudem.
Pączki są tłuste, a pokarmy wysokotłuszczowe długo zalegają w żołądku, zanim przejdą do kolejnego etapu trawienia. Cierpią też trzustka i wątroba. Trzustka odpowiada za trawienie tłuszczów, produkując enzymy rozkładające tłuszcze, natomiast wątroba produkuje żółć, która jest ważna dla wchłaniania tłuszczów.
Osoby cierpiące na choroby trzustki lub wątroby mogą mieć poważne problemy po spożyciu większej liczby pączków. – Jeden pączek nikomu nie zaszkodzi. Dwa? Sądzę, że też obędzie się bez problemów. Przy trzech już trzeba się zastanowić, czy możemy narażać nasze narządy na tak duże wyzwania – mówił w rozmowie z PAP prof. Marek Hartleb, specjalista chorób wewnętrznych i gastroenterologii.
Co jednak zrobić, jeśli zjedliśmy za dużo pączków i źle się czujemy? Lekarze radzą, by przez kilka godzin nic nie jeść. Wtedy żołądek będzie w stanie sam sobie poradzić, można go jedynie wspomóc piciem naparów z mięty. Osoby, które przypomniały sobie, że dbają o linię i martwią się o ewentualne dodatkowe kilogramy, po tłustoczwartkowych szaleństwach nie powinny sięgać po suplementy spalające tłuszcz.
Eksperci porównują stosowanie tych preparatów do rosyjskiej ruletki. Prof. Marek Hartleb zwraca uwagę na przypadki ciężkich uszkodzeń wątroby po ich zażywaniu. Może do nich dojść dlatego, że doustne „spalacze tłuszczu” zawierają głównie duże stężenie kofeiny, L-karnitynę, zioła (nie wszystkie służą wątrobie!), niektóre metale, a więc mieszankę wielu różnych składników, których część może być dla nas niebezpieczna.