Dwie doświadczone śledcze: prokurator Hanna Gorajska-Majewska oraz Anna Karlińska ostatecznie ocenią, czy Wieczerzak robił przekręty, na których spółka straciła miliony i czy trafi za to przed sąd.
Jego los w dużej mierze zależy od biegłych. - Nowy zespół biegłych został już powołany. Ocenią oni m.in. pożyczki oraz ich zabezpieczenia,udzielane przez PZU Życie w czasie, gdy prezesem firmy był Grzegorz Wieczerzak - mówi "Rz" Hanna Gorajska-Majewska, która prowadzi główne śledztwo - to, w którym wcześniej były prezes miał zarzut wielomilionowej niegospodarności. - Opinia będzie gotowa nie wcześniej niż w połowie listopada. Na razie nie sposób przesądzić, jak zakończy się postępowanie.
Druga ze śledczych: Anna Karlińska zajmuje się tzw. wątkiem reklamowym, czyli wydatków PZU Życie na reklamę i poligrafię. Obie mają kilkunastoletnie doświadczenie w prowadzeniu m.in. trudnych spraw gospodarczych.
Afera z Grzegorzem Wieczerzakiem w roli głównej wybuchła latem 2001 roku. Został on wtedy zatrzymany, na blisko trzy lata trafił do aresztu, a prokuratura zarzuciła mu rażącą niegospodarność: spowodowanie w spółce 173 mln zł strat. Ich rozmiary porównywano do afery FOZZ.
Ale akt oskarżenia, który pod koniec 2002 r. trafił do sądu upadł i skompromitował prokuraturę. Sprawę położyła niekompetentna biegła. Nie potrafiła rzetelnie wyliczyć strat, a śledczy bezkrytycznie jej zawierzyli.