Bułgarska bezpieka inwigilowała Marka Kondrata

Bułgarska służba bezpieczeństwa donosiła do polskiego MSW na Marka Kondrata - dowiedział się serwis internetowy tvp.info. Bezpieka inwigilowała aktora w 1975 roku, gdy kręcił on nad Morzem Czarnym sceny do filmu "Smuga Cienia" w reżyserii Andrzeja Wajdy.

Aktualizacja: 13.10.2008 15:53 Publikacja: 13.10.2008 15:38

Bułgarska bezpieka inwigilowała Marka Kondrata

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

"Wyrażał się z nienawiścią o ZSRR. Mówił, że gdyby Sowieci wyszli z Polski,wystarczyłyby dwa, albo trzy dni, by przywrócić system burżuazyjny" - brzmi treść szyfrogramu, który w listopadzie 1975 roku funkcjonariusze bułgarskiej bezpieki przekazali do Warszawy. W szyfrogramie mowa jest o aktorze Marku Kondracie.

- Wynika z niego, że Kondrat narzekał na ZSRR we wrześniu w nadmorskiej miejscowości Achtopol. Trudno powiedzieć, czy bułgarska bezpieka zajęła się nim sama, czy na prośbę Polaków - mówi dr Sebastian Ligarski, historyk, który dotarł do dokumentu w warszawskim archiwum IPN. - Bułgarscy funkcjonariusze donieśli też o niestosownym zachowaniu innej osoby, którą później polskie służby zidentyfikowały jako jedną z pracownic Przedsiębiorstwa Realizacji Filmowych "Zespoły Filmowe" - dodaje historyk.

[srodtytul]Psioczyliśmy na Związek Radziecki[/srodtytul]

- Pewnie nawaliliśmy się jak bąki i zaczęliśmy psioczyć na Związek Radziecki - komentuje Marek Kondrat. - Kręciliśmy wtedy w Bułgarii sceny do filmu "Smuga Cienia" w reżyserii Andrzeja Wajdy. To była produkcja polsko-angielska, więc można przypuszczać, że interesowali się nią bułgarscy bezpieczniacy - dodaje.

Marek Kondrat zaznacza, że informację o tym, że był w Bułgarii inwigilowany przez lokalne służby, traktuje z przymrużeniem oka. - To raczej śmieszna rzecz - uważa. Jednak Zdaniem dr. Sebastiana Ligarskiego, bułgarski donos na Kondrata mógł mieć dla aktora poważne konsekwencje. - Polska służba bezpieczeństwa mogła założyć sprawę dotyczącą Marka Kondrata i zacząć inwigilować go na własną rękę. Znając funkcjonowanie aparatu bezpieczeństwa, nie sądzę, że sobie tak po prostu odpuścili - mówi historyk.

Zdaniem dr. Ligarskiego, polskie MSW intensywnie współpracowało ze służbami bezpieczeństwa wszystkich krajów komunistycznych, a środowiska twórcze były objęte specjalnym nadzorem.

"Wyrażał się z nienawiścią o ZSRR. Mówił, że gdyby Sowieci wyszli z Polski,wystarczyłyby dwa, albo trzy dni, by przywrócić system burżuazyjny" - brzmi treść szyfrogramu, który w listopadzie 1975 roku funkcjonariusze bułgarskiej bezpieki przekazali do Warszawy. W szyfrogramie mowa jest o aktorze Marku Kondracie.

- Wynika z niego, że Kondrat narzekał na ZSRR we wrześniu w nadmorskiej miejscowości Achtopol. Trudno powiedzieć, czy bułgarska bezpieka zajęła się nim sama, czy na prośbę Polaków - mówi dr Sebastian Ligarski, historyk, który dotarł do dokumentu w warszawskim archiwum IPN. - Bułgarscy funkcjonariusze donieśli też o niestosownym zachowaniu innej osoby, którą później polskie służby zidentyfikowały jako jedną z pracownic Przedsiębiorstwa Realizacji Filmowych "Zespoły Filmowe" - dodaje historyk.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!