Szczątki po ekshumacji przewieziono do Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej w Gdańsku. To tam zostaną ponownie zbadane. Mają rozwiać wątpliwości, czy to zwłoki porwanego w 2001 r. i zamordowanego Krzysztofa Olewnika.
– Biegli przeprowadzą zarówno sekcję zwłok, jak i badania genetyczne, a także wszelkie inne, które pozwolą zweryfikować prawidłowość identyfikacji tych zwłok – mówi „Rz” Krzysztof Trynka, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, która zarządziła ekshumację.
Gdańscy śledczy od 2008 r. badają błędy i niewyjaśnione wątki w sprawie Olewnika. Odkryli, że w 2006 r., gdy identyfikowano znalezione w lesie pod Różanem zwłoki, popełniono kardynalne błędy, przez które nie ma pewności, że było to ciało Olewnika.
W aktach sprawy nie ma protokołów pobrania próbek DNA z odnalezionych w 2006 r. zwłok. A bez tego wykonane wówczas badanie praktycznie jest bezwartościowe. Ponadto nie wszystkie z pobranych wtedy próbek DNA miały być zgodne z właściwym DNA Krzysztofa. Zginęły też kości, z których miały być pobrane próbki.
Zgodnie z zapowiedzią śledczych wczorajsza operacja wydobycia ciała odbyła się w tajemnicy. Rozpoczęła się tuż po czwartej rano i trwała cztery godziny. Na miejscu był prokurator, wejścia na cmentarz strzegli policjanci. Wszystko nadzorowali inspektorzy sanepidu. Ważącą blisko tonę płytę nagrobną podniesiono za pomocą dźwigu. Trumna została na miejscu zaplombowana i samochodem eskortowanym przez policję przewieziona do Gdańska.