Za działanie niehumanitarne uważane jest też zabijanie ryby na oczach klientów przez sprzedawcę. – A to obrazki, które teraz na co dzień widzimy w supermarketach i na targowiskach – twierdzi radny miasta Andrzej Golimont (SLD), który złożył interpelację w tej sprawie na ostatniej sesji Rady Warszawy.
Informacje o tej interpelacji dotarły na targowisko przy Hali Mirowskiej. – Nie ma żywego karpia, bo za zabicie na stoisku ryby można dostać mandat – słyszymy od sprzedawcy.
– Karpie, zgodnie z ustawą, podlegają ochronie takiej jak inne kręgowce – przyznaje Joanna Jankowska-Kuć z Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Warszawie. A to oznacza, że żywe ryby muszą być przechowywane w odpowiedniej wielkości basenie, transport ze sklepu do domu też powinien odbywać się w środowisku wodnym, a ubój w specjalnie przygotowanym, niewidocznym dla klientów miejscu. Może go wykonywać tylko osoba przeszkolona.
– U nas na życzenie klienta zabijamy karpie. Robi to za parawanem przeszkolony przez hodowców ryb pracownik – twierdzi Michał Sikora z Tesco.
Niektóre sklepy zachęcają klientów do przenoszenia ryb w lepszych warunkach i oferują im za kilka złotych wiaderka (np. Tesco, Real). – Klienci mogą też przychodzić z własnymi pojemnikami, do których wlewamy wodę i wpuszczamy rybę – podkreśla Michał Sikora.