Zawija została zaatakowana w nocy z poniedziałku na wtorek ze wszystkich stron. Walki z użyciem czołgów, dział i ciężkich karabinów maszynowych toczyły się przez sześć godzin. Liczba ofiar jest nieznana. Oddziały Kaddafiego, w tym dowodzone przez jego syna elitarne Brygady Chamis, przegrupowywały się wczoraj wokół miasta, szykując się do nowego szturmu.
Muammar Kaddafi zagroził, że jeśli rebelianci się nie poddadzą, do akcji przeciw nim przystąpi również lotnictwo. Na znajdującej się niedaleko Zawii tunezyjskiej granicy rozgrywały się wczoraj dantejskie sceny. Straż graniczna kilkakrotnie strzelała w powietrze, by powstrzymać napór wielotysięcznego tłumu próbującego sforsować graniczne zapory. Strażnicy bili też pałkami ludzi, którzy wspinali się na ogrodzenie lub przerzucali przez nie bagaże. Wśród krzyków i jęków ratownicy Czerwonego Półksiężyca reanimowali osoby, które zemdlały w ścisku. Wolontariusze rzucali w kłębiący się tłum butelki z wodą.
– Jest coraz gorzej. W końcu mur pęknie – alarmował Ajman Garaibeh z Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Po tunezyjskiej stronie granicy UNHCR buduje obóz dla 20 tysięcy uchodźców.